Alberto Brignoli (Benevento) 14 porażek w 14 meczach i w perspektywie mecz z Milanem z debiutującym na ławce Genaro Gattuso nie było dobrą wróżbą dla kibiców Benevento. Z beniaminka Serie A frycowe ściągali wszyscy po kolei. W kolejce ustawił się też kończący niedzielny mecz w dziesiątkę AC Milan, który prowadził z Benevento do 95. minuty. Danilo Cataldi zacentrował z rzutu wolnego, a Brignoli "zamknął oczy i liczył, że wpadnie". Wpadło idealnie, Gianluigi Donnarumma był bez szans. - Pchnięcie nożem bolałoby mniej niż gol - spuentował rozżalony Gattuso. Kibice na Stadio Ciro Vigorito cieszyli się, jakby Benevento sięgnęło po mistrzostwo Włoch. Pierwszy punkt kopciuszka w Serie A stał się faktem. Birgnoli będzie miał co wspominać. Massimo Taibi (Reggina) We włoskiej ekstraklasie ślady Birgnolemu przetarł między innymi Massimo Taibi z bijącej się o utrzymanie Regginy. W 24. kolejce w sezonie 2000/01 jego zespół przegrywał z Udinese 0:1, dlatego na ostatni stały fragment Taibi zameldował się w polu karnym gospodarzy. Były dwie minuty do końca, gdy Taibi wyskoczył najwyżej na piątym metrze i wykorzystując przewagę wzrostu, jak rasowy snajper posłał piłkę do siatki. Obrońcy Udine trochę go zlekceważyli, bo też bramkarz Regginy nigdy wcześniej nie miał takich wyskoków. "Massimo Taibi. 196 partite, 1 gol in Serie A" - dostał wizytówkę od realizatora transmisji. To niestety historia bez happy endu. W tamtym sezonie Reggina spadła z Serie A po barażach z Hellas Werona, a decydującego gola straciła w 86. minucie rewanżu. Sebastian Nowak (Termalica Nieciecza) Swoje pięć minut miał też polski bramkarz Sebastian Nowak, który przed dwoma laty wprowadził Termalicę do Ekstraklasy. Debiutanckiego sezonu w najwyższej klasie rozgrywkowej niecieczanie nie wspominają najlepiej (utrzymali się rzutem na taśmę), ale co innego Nowak. W rundzie finałowej Termalica grała z Wisłą w twierdzy na Reymonta i do 93. minuty przegrywała 1:2. W ostatniej akcji meczu Nowak po dośrodkowaniu z rzutu rożnego pewnie wyskoczył do główki i uratował remis. Bramka była wyjątkowej urody, bo po koźle i tuż przy słupku. Nie można było zrobić tego lepiej. W minionym sezonie życie wyrównało jednak rachunki z byłym piłkarzem Termaliki. W 32. kolejce Nice 1. Ligi bijący się o awans GKS Katowice z Nowakiem w składzie do 90. minuty remisował z Kluczborkiem 2:2. Remis "Gieksy" nie urządzał, toteż Nowak na fali entuzjazmu popędził do przodu. Sęk w tym, że goście przejęli piłkę, a Tomaszowi Swędrowskiemu wyszedł strzał życia. W doliczonym czasie Nowak puścił gola z połowy boiska i GKS pogrzebał szanse na awans.