Brazylijski futbol w cieniu chuligaństwa, rasizmu i zapaści finansowej
Tylko tam futbol jest religią, żaden inny kraj nie dostarcza światu tylu wspaniałych piłkarzy, a mimo tego brazylijska piłka tonie w cieniu chuligaństwa, rasizmu i zapaści finansowej.
Nikt nie zdobywał tylu Pucharów Świata, co brazylijscy piłkarze (1958, 1962, 1970, 1994 i 2002). Zresztą, jako jedyni uczestniczyli we wszystkich dziewiętnastu mundialach. Z kolei z ostatnich sześciu turniejów Copa America wygrali aż cztery. Brazylijczycy mają więc wielkie tradycje, miłość do piłki i żywe źródło wielkich talentów, a mimo tego nie potrafią wykorzystać gigantycznego potencjału.
Jednym z największych problemów jest bandytyzm. Brazylia nie może poradzić sobie z bardzo wysoką przestępczością. Przed kilkoma dniami w Salvador, jednym z miast-gospodarzy mundialu zastrajkowała policja i wystarczył jeden dzień, aby skutkiem fali grabieży i rozbojów było 39 ofiar śmiertelnych!
Przestępczość przenosi się także na trybuny stadionów. W ubiegłym roku odnotowano 30 ofiar śmiertelnych pseudokibicowskich porachunków (inne źródła podają, że zabitych było 40). Różnica wynika z tego, że zdecydowana większość z tych przypadków miała miejsce poza stadionami i policja nie zawsze była w stanie określić, czy dane zajście miało związek z piłką nożną.
Jednak w brazylijskich realiach wcale nie trzeba być członkiem jednej z grup pseudokibiców, aby zginąć w drodze na mecz. 34-letni Marcio Barreto de Toledo, ojciec pięciomiesięcznego dziecka, nie wróci już do domu tylko dlatego, że nie zdjął koszulki swojego klubu, gdy w drodze powrotnej czekał na autobus.
Na stadionach także nie brakowało zajść mrożących krew w żyłach. W czerwcu ubiegłego roku świat obiegła szokująca informacja o dwóch ofiarach śmiertelnych podczas meczu w północnej części kraju. Gdy piłkarz ukarany czerwoną kartką nie chciał opuścić boiska, sędzia zaatakował go nożem. Zawodnik zmarł w drodze do szpitala, a rozjuszony tłum wpadł na murawę i odciął arbitrowi głowę.
Podczas meczu Atletico Paranaense - Vasco da Gama w bijatyce uczestniczyło kilkaset osób, mecz przerwano na godzinę, policja strzelała gumowymi kulami, a śmigłowiec zabierał najciężej rannych.
Przestępczość często ma silny związek z rasizmem, pomimo tego, że Brazylia jest przecież przykładem wielokulturowego społeczeństwa.
Tylko w ubiegłym miesiącu ukarano z tego powodu dwa kluby. Esportivo de Veranopolis straciło dziewięć punktów po tym, jak w zniszczonym samochodzie sędziego znaleziono banany. Z kolei Mogi Mirim, którego właścicielem i prezesem jest Rivaldo, musi zapłacić ponad 8 tys. euro za rasistowskie wybryki kibiców względem jednego z piłkarzy Santosu.
W końcówce ubiegłego sezonu chuligani mieniący się kibicami wtargnęli do ośrodka treningowego i pobili kilku piłkarzy Corinthians. Słynny napastnik reprezentacji Brazylii Fred przyznał niedawno, że padł ofiarą przemocy fizycznej ze strony pseudokibiców Fluminense.
Brazylijska liga jest przykładem finansowej wolnoamerykanki. Komisja parlamentarna wyliczyła, że 25 klubów z krajowej czołówki ma długi sięgające 1,5 mld euro. Brazylijski futbol w sferze finansów to sieć niejawnych układów, a kluby, nawet najlepsze, często mają wielkie problemy z płynnością finansową.
Brazylijczycy kochają futbol, a tymczasem ich liga plasuje się dopiero na 18. miejscu pod względem frekwencji na trybunach ze średnią 13 tys. Więcej fanów ogląda mecze nawet w Australii!
Gdy w lutym na Maracanie grały zespoły Flamengo i Fluminense, na trybunach zasiadło tylko 18 tys. kibiców. Niska frekwencja jest przede wszystkim efektem wysokich cen biletów.
Inna sprawa to masowy odpływ gwiazd. Wprawdzie sporo weteranów o statucie gwiazd wraca do brazylijskiej ligi, ale Brazylia jest największym eksporterem piłkarskich talentów. Jak obliczyło Międzynarodowe Centrum Studiów Sportowych, w samym 2012 roku w zagranicznych klubach grało 516 brazylijskich piłkarzy.
Na niską frekwencję ma też wpływ strach przed bandytami mieniącymi się kibicami. Dziennikarz Jonathan Watts z "The Guardian" relacjonując pierwszą wizytę w Brazylii, opisywał jak bardzo zaskoczył go widok pustawych trybun. "To była ostatnia rzecz, jakiej się tam spodziewałem" - podkreślał. Odpowiedź na to pytanie pomogli znaleźć mu brazylijscy znajomi. Nie chcieli iść na mecz - "To zbyt niebezpieczne" - tłumaczyli.
Przerażający jest lawinowy wzrost przestępstw, które mają związek z futbolem (42 ofiary śmiertelne w latach 1999-2008, a w samym 2012 już 29). Jednak czy można spodziewać się szybkich rozwiązań w kraju, w którym dochodzi do 50 tys. zabójstw rocznie?
Wyrażaj emocje pomagając!
Grupa Interia.pl przeciwstawia się niestosownym i nasyconym nienawiścią komentarzom. Nie zgadzamy się także na szerzenie dezinformacji.Zachęcamy natomiast do dzielenia się dobrem i wspierania akcji „Fundacja Polsat Dzieciom Ukrainy” na rzecz najmłodszych dotkniętych tragedią wojny. Prosimy o przelewy z dopiskiem „Dzieciom Ukrainy” na konto: 96 1140 0039 0000 4504 9100 2004 (SKOPIUJ NUMER KONTA).
Możliwe są również płatności online i przekazywanie wsparcia materialnego. Więcej informacji na stronie: Fundacja Polsat Dzieciom Ukrainy.