Adriano wrócił do gry po dwóch latach przerwy spowodowanej leczeniem kontuzji. Odejście z Atletico Paranaense oznacza brak nadziei na dojście do wysokiej formy i tym samym grę w reprezentacji Brazylii w mistrzostwach świata w tym kraju. W kontrakcie umieszczona była klauzula, że klub może rozwiązać umowę w każdej chwili bez podawania przyczyny. We wtorek napastnik strzelił swoją pierwszą bramkę od ponad dwóch lat, ale jego zespół przegrał z boliwijskim The Strongest La Paz 1-2 i odpadł z rozgrywek Copa Libertadores. Według lokalnych mediów po tym spotkaniu nie stawił się na dwóch treningach. W przeddzień jednego z nich zawodnik bawił się w nocnym klubie. Po ujawnieniu nagrania wideo, władze Atletico straciły do niego cierpliwość. Piłkarz natomiast napisał na Twitterze, że osiągnął swój cel, mając na myśli powrót do zdrowia i dyspozycji. "Mój pobyt w Atletico był bardzo zadowalający. Teraz mogę robić to, co najbardziej lubię, czyli grać w piłkę" - ogłosił Adriano. Brazylijczyk od kilku lat gra w ojczyźnie (wcześniej w Corinthians i Flamengo), jednak większość kariery spędził we włoskich klubach (Inter Mediolan, Fiorentina, Parma, Roma). Jego nazwisko często pojawiało się na pierwszych stronach gazet, ale zazwyczaj w negatywnym kontekście. Adriano miał kłopoty z alkoholem, nadwagą, był oskarżony o przypadkowe postrzelenie młodej kobiety. Opuszczał treningi, rzadko pojawiał się na boisku, co sprawiło, że kiedyś otrzymał "Złoty Kosz", nagrodę dla najgorszego piłkarza ligi włoskiej. Długo trapiły go kontuzje, m.in. ścięgna Achillesa, ale obecnie nie narzeka na zdrowie i liczy na powołanie do kadry na mistrzostwa świata. W reprezentacji Brazylii w latach 2000-10 rozegrał 48 spotkań i zdobył 27 goli.