Gol Saganowskiego niewiele "Świętym" pomógł. Gospodarze przegrali 2:3 (1:2). Bohaterem spotkania był zdobywca dwóch goli dla gości i McCann. Bramkarz Southampton pierwszy raz musiał wyciągać piłkę z siatki w 27. minucie, kiedy to McCann popisał się pięknym uderzeniem z rzutu wolnego. Po raz drugi Davis został zmuszony do kapitulacji przez tego zawodnika w 39. minucie. Nadzieję w serca kibiców "Świętych" wlał Saganowski tuż przed końcem pierwszej części spotkania. Na dodatek w 71. minucie z boiska wyleciał za drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę Werling. Wydawało się, że wyrównujący gol dla gospodarzy jest kwestią czasu. Gracze Burleya doprowadzili do remisu dopiero w 89. minucie, a wybuch radości blisko 20 tysięcy kibiców wywołał Miller. Kilkadziesiąt sekund później stadion zamarł. Gapiostwo gospodarzy wykorzystał Devaney, który w ostatniej chwili zapewnił wygraną Barnsley. Grzegorz Rasiak pojawił się na placu gry w 68. minucie i zastąpił Saganowskiego. Cały mecz na ławce rezerwowych przesiedział Bartosz Białkowski.