Warszawski golkiper w trakcie spotkania raz po raz był zaczepiany donośnymi okrzykami przez grupkę wodzisławskich kibiców, którzy wyrastają na najmniej kulturalnych w lidze. - W ogóle mi to nie przeszkadzało - wyznał Boruc na łamach "Super Expressu" . - Nie widzę powodu, dla którego miałbym się przejmować wrzaskami frustratów, którzy w domu są bici przez żony i przychodzą na mecz, żeby to odreagować.