Podobna sytuacja miała miejsce także podczas ostatnich Old Firm Derby na Ibrox Park. Kibice Rangers oskarżyli Boruca o prowokację i sprawą zajęła się policja. Skończyło się na ostrzeżeniu dla reprezentanta Polski. Teraz sytuacja może się powtórzyć. - To skandal! Polak nie po raz pierwszy dopuścił się ohydnej prowokacji. Przeżegnał się w bramce przed rozpoczęciem drugiej połowy, wtedy gdy miał za sobą nas, kibiców Rangers. A wcześniej, gdy za jego bramką siedzieli "Celtowie", to znaku krzyża nie wykonał. To dobitnie pokazuje, że chciał nas sprowokować - powiedział jeden z szefów kibiców Rangers John Macmillan cytowany przez "Super Express". - Przed meczem powstała specjalna grupa złożona z naszych kibiców, którzy śledzili każdy ruch Boruca, chcąc wychwycić ewentualne wykonanie znaku krzyża. No i wychwycili! W normalnych okolicznościach przeżegnanie się to nic złego, ale mecz między Celtikiem a Rangersami to nie jest dobre miejsce do takich gestów. Domagamy się, aby władze Celticu powstrzymały Boruca przed kolejnymi prowokacjami - podkreślił Macmillan. Na odpowiedź Celtiku nie trzeba było długo czekać. - Artur Boruc przeżegnał się również przed rozpoczęciem pierwszej połowy, mając za swoją bramką naszych kibiców. Nieprawdą jest więc stwierdzenie, że zrobił to tylko wtedy, gdy siedzieli za nim Rangersi. Nasz klub nie ma z Borucem żadnych problemów - stwierdził rzecznik prasowy "The Bhoys". W obronie Polaka stanął także kościół katolicki w Szkocji. - Z tego co wiemy Artur Boruc żegna się przed rozpoczęciem pierwszej i drugiej połowy każdego meczu. Taki gest w żaden sposób nie może być odebrany jako coś obraźliwego - stanowczo oświadczył rzecznik Peter Kearney.