Remigiusz Półtorak, Interia: Atmosfera na Kongresie FIFA jest zupełnie inna w porównaniu z tym, co działo się w 2015 czy nawet 2016 roku. A jak wygląda teraz FIFA od środka? Rzeczywiście wiele się zmieniło? Zbigniew Boniek, prezes PZPN-u: - Różnicę przede wszystkim robią liderzy, którzy zarządzają Międzynarodową Federacją Piłkarską. A dzisiaj liderem jest Gianni Infantino, który wyznaczył nowe standardy, wziął nowych ludzi, inaczej zorganizował wybór gospodarza mistrzostw świata w 2026 roku, dając możliwość wypowiedzenia się wszystkim federacjom, a nie tylko Komitetowi Wykonawczemu. Coś, co niedawno było nie do pomyślenia, teraz jest normalne. Dlatego wizerunek FIFA na pewno się zmienił. Chociaż wynika to z wielu rzeczy. Także z tego, że gorzej już być nie mogło niż wtedy, gdy odchodził Sepp Blatter. Organizacja była skompromitowana. - Rzeczywiście, pod tym względem nie było specjalnie trudno zmienić wizerunek. Był tak fatalny. Natomiast trzeba też przyznać, że prezydent Infantino ma w tym doświadczenie, wiedział, jak to zrobić, był przez wiele lat sekretarzem generalnym w UEFA. Wydaje mi się, że ma taką naturalną zdolność i siłę komunikowania się z otoczeniem. Do tego doszedł też aspekt finansowy. Jak słyszeliśmy podczas jego wystąpienia na kongresie, kasa FIFA jest pełna, a zyski w ostatnich latach wyższe od planowanych. - W porównaniu z tym, co zastał przed trzema laty, zyski są rzeczywiście ogromne. Miejmy tylko nadzieję, że te pieniądze, które FIFA zarabia pójdą na rozwój futbolu. Jakie najważniejsze zmiany dokonały się za czasów Infantino? Coraz bardziej powszechne wprowadzenie VAR-u? - Myślę, że jednak najważniejsze jest to, że zmienił postrzeganie tej organizacji. "Oczyścił" je. Powtórzę też - przeprowadził jasny proces wyboru gospodarza mundialu za siedem lat. I trzecia rzecz: nie bał się wprowadzić VAR-u na mistrzostwach świata w Rosji, choć pojawiały się pewne obawy, bo system był jeszcze trochę w powijakach. Nie zmienia to jednak faktu, że z wielu stron jest atakowany... - ...i zawsze będzie. Bardzo mocno uderzył w niego Michel Platini, którego zna pan znakomicie, mówiąc tuż przed kongresem FIFA, że Infantino nie jest wiarygodny i nie ma "żadnej legitymacji, aby reprezentować futbol". - Nie będę analizował wypowiedzi Michela, który jest moim przyjacielem, natomiast wydaje mi się, że odczuwa cały czas pewną nutę nieufności czy niesprawiedliwości po tym co się stało. Bo faktem jest, że nie zrobił nic, co byłoby niezgodne z prawem, otrzymał pieniądze za wykonaną pracę, zapłacił podatki, a został zawieszony. Miał przekonanie, że to jest sprawa polityczna. W momencie, gdy szwajcarski sąd uznał jego racje, liczył, że FIFA cofnie zawieszenie. Tak się nie stało, ale nie mnie to oceniać. Często rozmawiamy, też widziałem, że jego atak był ostry, natomiast to jest sprawa między nim a FIFA. A myśli pan, że Platini przygotowuje powrót do futbolu i będzie chciał się odegrać? Czteroletnie zawieszenie kończy mu się w październiku. - Ma dopiero 64 lata, czyli jest bardzo młody. Z tego, co wiem, będzie przede wszystkim chciał walczyć o odbudowanie swoich krzywd, których - jak twierdzi - doznał. A że był bardzo dobrym szefem UEFA - co do tego nie ma wątpliwości. Rozmawiał w Paryżu Remigiusz Półtorak Czytaj także: Boniek na salonach światowej i europejskiej piłki