Przeczytałem wywiad z trenerem Piechniczkiem w poniedziałkowej prasie ("GW" - przyp. red.) i doszedłem do wniosku, że dzisiaj różnimy się w wielu poglądach. Może to i lepiej. Różnica zdań jest gwarancją postępu i odnowy. Pan Antoni to mój trener. Z nim spędziłem pięć lat w kadrze, dużo mu zawdzięczam, dużo mnie nauczył. Myślę, że szacunek jest obustronny. I tak pewnie zostanie. Gdy trener analizuje pewne rzeczy na łamach prasy, chyba zapomina o fakcie, że przez ostatnie 25-30 lat zmieniło się prawie wszystko. Porównywanie piłki "wczorajszej" do "dzisiejszej" nie ma sensu. Gdy byłem młody, to po szkole najpierw zagrałem mecz klasa na klasę, potem - ulica na ulicę, potem blok na blok. Na koniec biegłem na stadion Zawiszy, aby odbyć normalny trening. Już to wystarczy, aby zaniechać dalszych porównań. Jeżeli chcemy dzisiaj dobrej, lepszej, profesjonalnej piłki i piłkarzy, to myślmy, jak do tego dojść, jak zmienić rzeczywistość. Porównywanie nie ma sensu, ale skoro Szanowny Pan Trener chce tych porównań, to bardzo proszę. Wielki Górnik, Widzew czy Legia nie miały problemów z kasą, bo były etaty w zakładach pracy, w kopalniach czy w wojsku. Dzisiaj prezes czy właściciel musi sięgnąć do własnej kieszeni, czyli ma prawo robić, jak mu się podoba, a zatem ma zupełnie inną mentalność. Następne porównanie? Proszę bardzo - to fakt, że kiedyś byli w Wiśle Kapka, Kmiecik, Kusto, Szymanowski, Musiał i wielu innych, a dzisiaj już ich nie ma, to dlaczego za karę mają grać inni Polacy, którzy nie pasują do poziomu Ekstraklasy? Tylko dlatego, że mają polski paszport? Właściciele chcą wygrywać. Nie chcą stracić swoich pieniędzy i mają do tego pełne prawo. Na pewno nie pomożemy im psiocząc na wszystko i porównując dwie nie przystające do siebie epoki. Jeden z problemów polskiej piłki polega na tym, że "z dołu" nie ma żadnego parcia, żadnych wielkich talentów. Gdy obejrzałem sobotnio-niedzielną kolejkę Ekstraklasy, to przyszło mi na myśl kilka refleksji. Nasi trenerzy mówią, że potrzeba im tylko sześciu-siedmiu tygodni, aby przygotować zespół i do wszystkich treningów od razu wprowadzają piłkę. Tylko że ta potem piłkarzom jest absolutnie nieposłuszna, a na boisku dominują chaos i przypadkowość. Gdyby w 15. minucie meczu Polonia Warszawa - Górnik Zabrze sędzia przerwał spotkanie i zarządził, że trzeba obowiązkowo zrobić skok tygrysi przez kozła z rozbiegiem, tak jak się to robiło w starej szkole, to mam przekonanie, że połowa piłkarzy skręciłaby kark. Gdyby arbiter w 60. minucie ponownie przerwał mecz i zarządził po 60 pompek "na głowę", to jestem przekonany, że połowa by umarła ze zmęczenia. Dzisiaj łatwo jest krytykować Wisłę czy inne kluby za to, że stawiają na obcokrajowców. Ale czy słusznie? Lech bez obcokrajowców też nie doszedłby tak daleko w Lidze Europejskiej. Panie Trenerze! Po co krytykować innych? Przecież sami macie w PZPN-ie ponad 10 reprezentacji młodzieżowych w różnych kategoriach wiekowych. Macie pomysł, macie doświadczenie, macie dobrych trenerów i macie drużyny złożone z samych Polaków. I co? I nic. Ciągle "w plecy", nigdy nie możemy wygrać z żadną reprezentacją w piłce młodzieżowej. Aż prosi się o zmianę struktury rozgrywek juniorskich, o cykl dwuletni i o wiele innych zmian. Skoro ci młodzi piłkarze nie potrafią wygrywać w swoich rocznikach, to właściciele mają im oddawać plac za darmo w rozgrywkach najwyższego szczebla? Ja chcę Wisłę, Lecha, Legię, Jagiellonię, Widzew mocne. A czy potęgę będą budować z Polakami, czy bez nich, to już zupełnie inny problem. Niech Pan pojedzie na wycieczkę do Mediolanu i zapyta kibiców Interu, czy było im przykro wygrać Champions League bez pomocy jednego choćby Włocha? Dyskutuj na blogu Zbigniewa Bońka *** Zbigniew Boniek nawiązał współpracę z INTERIA.PL. Pisze u nas felietony, a także prowadzi swojego bloga "Spojrzenie z boku Zibiego". Zapraszamy do lektury! Kolejne teksty Zibiego już niebawem! Autor zainspirował INTERIA.PL do finansowego wspierania Bydgoskiego Zespołu Placówek Wychowawczych z ul. Stolarskiej 2.