"A wydawało mi się, że w futbolu, zwłaszcza polskim, trudne mnie czymś zdziwić" - dodał "Zibi". "Samo rozstanie z Kubickim i menedżerami, długie, bezowocne pertraktacje z Chovancem, reperkusje pata organizacyjnego, wskazują, że kluby, które mają opinię czołowych w kraju, nie są tak silne, jak się powszechnie sądzi. W każdym razie do zarządzania na poziomie zachodnim brakuje im sporo. To, że wśród kandydatów na trenera Legii znalazł się Majewski, mnie nie zaskakuje" - stwierdził Boniek. Dlaczego? "Ja zawsze wierzyłem w umiejętności Stefana. Kiedy byłem selekcjonerem, bez wahania zaproponowałem mu współpracę. Gdy odchodziłem uważałem, że powinien mnie zastąpić. Toteż kiedy zaczęliśmy wydobywać z kryzysu Widzew, nie zastanawiałem się długo, komu powierzyć sprawy trenerskie. Teraz jego akcje gwałtownie rosną i o swoim byłym piłkarzu przypomniała sobie Legia. Robi to jak słonica w składzie porcelany, bo tu wabi Wdowczyka, a Majewskiego traktuje jako rezerwę. Oczywiście, wiele zależy od samego Majewskiego. Nie będą zamykał mu drogi do lepszego klubu. Ale w Polsce takiego nie widzę" - powiedział Zbigniew Boniek.