Mecz towarzyski, Niemcy w składzie dalekim od najsilniejszego, ale to wszystko wiemy. Wynik idzie w świat i tylko on się liczy do statystyk. Jak każde spotkanie towarzyskie, również i ten mecz był poligonem doświadczalnym. Jakie wyciągnąłem po nim wnioski i co mi się nasuwa do podzielenia się z wami? 1. Po pierwsze, dzięki Lewandowskiemu i Błaszczykowskiemu już żaden dziennikarz przed następnym meczem z Niemcami nie będzie do mnie dzwonił z przypomnieniem, że to ja jako ostatni strzeliłem im bramkę ponad 30 lat temu. Dziękuję im za to i gratuluję zdobycia bramek. 2. Po drugie - w jednym z ostatnich felietonów napisałem, że Dudka jest bardziej wszechstronny od Polańskiego. Myślę, że jego udział w akcji, po której strzeliliśmy pierwszą bramkę jest tylko tego znakomitym potwierdzeniem. Mało jest defensywnych pomocników, którzy podążają za akcją ofensywną i potrafią się podłączyć pod prostopadłe podanie. 3. Po trzecie, ostatnie mecze, a szczególnie ten wczorajszy, pokazały, co lubią grać nasi piłkarze: kontra, kontra i jeszcze raz kontra. Nie ma się z czego wstydzić, bo budowaliśmy siłę naszej piłki na takiej właśnie grze i to nam najbardziej właśnie pasuje. Franciszek Smuda zaczynał od ustawienia 4-3-3, przy deklaracjach o pressingu i ultraofensywnej taktyce, lecz skończyło się wszystko na 0-6 z Hiszpanią. My lubimy przestrzeń, podania na wolne pole. Mamy szybkich skrzydłowych i w tym tkwi nasza szansa. Dobrze zabezpieczyć naszą połowę i ruszyć z szybką kontrą. W meczu z Niemcami udało nam się je wyprowadzić cztery razy, padła z tego bramka, a w trzech innych wypadkach mieliśmy bardzo groźne sytuacje. Oczywiście karnego nie liczę, bo to był prezent niezdecydowanego Boatenga i spóźnionego wyjścia bramkarza Wiese. Jest jedno "ale": bieganie za piłką, a po jej odbiorze natychmiastowa kontra, szalenie męczą. Widać to było w ostatnich 15-20 minutach. Teraz jesteśmy na początku sezonu, ale czy za dziewięć miesięcy, będąc po całych rozgrywkach ligowych i pucharowych, będziemy w stanie tak grać co trzy dni na mistrzostwach Europy? To jest chyba najważniejsze pytanie. 4. Po czwarte, nowy środkowy obrońca Perquis potwierdził to, do czego przyzwyczaił nas w lidze francuskiej. Dobrze gra głową, ma wysoką kulturę taktyczną. Na pewno był stremowany i było to w jego grze widać. Myślę, że przed Smudą jeszcze niejedna nieprzespana noc. Mamy potrzebę znalezienie najlepszego wariantu na środku obrony. Od tego zależy bardzo wiele, bo Szczęsny nie będzie wszystkiego przecież ciągle łapał. 5. Po piąte, chciałem wrócić do naszej gwiazdy w bramce. Rzeczywiście, wspaniały, dobry, ze znakomitym ustawieniem. Złapał w tym meczu prawie wszystko. Aby kolega Wojtek nie myślał, że zamierzam go zagłaskać, mam do niego małą uwagę. Myślę, że w przyszłości może mu się ona przydać. Na 40 sekund przed końcem meczu na telebimach pokazano jego zbliżenie z transmisji telewizyjnej. Chłopak jest inteligentny, pewny siebie, spostrzegł to, więc pozdrowił nas machając ręką. OK, dziękujemy, ale w tym momencie dla niego spotkanie już się skończyło i jego koncentracja znacznie osłabła. Tymczasem bramkarz musi być do samego końca czujny, jak saper. Myślę, że gdyby Wojtek w ostatniej sekundzie był bardziej skoncentrowany, to udałoby mu się przechwycić to poprzeczne podanie Muellera do Cacau i można by powiedzieć, że w pojedynkę wygrał nam to spotkanie. Oczywiście, to tylko moja mała uwaga na przyszłość. Oto moje oceny Polaków w skali od 1-10 za spotkanie z Niemcami: Szczęsny - 9 Wasilewski - 6 Głowacki - 5+, Perquis - 6 Wawrzyniak - 6 Dudka - 7 Murawski - 6 Mierzejewski - 6 Błaszczykowski - 7 Lewandowski - 7 Trener Smuda - 7 Znaczenie ocen: 10 idealnie, 9 - fantastycznie, 8 - bardzo dobry, 7 - dobry z plusem, 6 - dobry, 5 - przeciętny, 4 - słabo, 3 - bardzo słabo, 2 - beznadziejnie, 1 - dyskwalifikująco.