Wszystko za sprawą gumowych granulatów, które często przez zarządców boisk ze sztuczną nawierzchnią nie są odpowiednio wymieniane. Stawia się na tańsze, gorsze zamienniki, których skład nie spełnia obowiązujących norm. Rok temu 8-letni syn pana Zbigniewa Masternaka, po grze na orliku wylądował w szpitalu. - Poszliśmy na chwilę przed wyjazdem nad morze, pograć chwilę na boisku. Kiedy wróciliśmy, syn miał jakieś takie dziwne, jakby oparzenia. Kontaktów z boiskiem było sporo. Wtedy było też bardzo gorąco, chyba około 37 stopni i to była temperatura utrzymująca się mniej więcej od dwóch tygodni, więc to boisko miało się kiedy nagrzać - mówił pan Zbigniew w rozmowie z Interią. U chłopca na szczęście wszystko zakończyło się jedynie wysypką i gorączką, ale problem z boiskami nadal istnieje. W sztucznej trawie najczęściej znajduje się granulat, który powstaje z recyklingu opon. - W Polsce jest taki dziwny przepis, że ten produkt, z którego wykonywana jest ta guma, możemy sprowadzać z każdego zakątka świata np. Chin. Tego nikt nie kontroluje tak naprawdę. Przebadają jedną oponę, a co z resztą? Te opony jeżdżą po różnych nawierzchnia, olejach i to też jest problem - twierdzi pan Zbigniew. Trujemy własne dzieci? Po całym zajściu na orliku w Puławach, pan Zbigniew rozmawiał z dyrektorką szkoły, która opiekuje się boiskiem. Ta stwierdziła, że jeśli będzie taka konieczność, to wymieni nawierzchnię, ale jeśli nie będzie żadnych przeciwwskazań, nie będzie interweniować. - Rozmawiałem z urzędem miasta, to się zasłonili tym, że to się nie stało na ich boisku, ale na obiekcie podlegającym pod szkołę. Były też takie luźne sugestie, że oni to z czasem w Puławach wymienią. Co jednak z tego, że oni to wymienią w Puławach, jak mój syn gra na turniejach w innych miastach i tam też będzie problem - zauważa pan Zbigniew. Komisja Europejska w tym roku zleciła badanie nad długofalowymi skutkami stosowania gumowych granulatów. Dokładnych wyników można się będzie spodziewać pod koniec tego roku. - Jak rozmawiałem z lekarzami, to powiedzieli, że niebezpieczeństwo jest przede wszystkim takie, że my nie znamy skutków późniejszych. To, że było jakieś uczulenie, wysypka, to jest skutek doraźny. Nie wiadomo jednak, jaki będzie skutek za 5 czy 10 lat. Oby nie było takiej sytuacji, że my myślimy, że wyprowadzamy dzieciaki na świeże powietrze, a hodujemy im choroby. To mnie najbardziej niepokoi - przyznaje pan Zbigniew. Jest rozwiązanie, ale trzeba więcej zapłacić Z powodu gumowych granulatów wcale nie trzeba zamykać boisk ze sztuczną nawierzchnią. Wystarczy, że użyjemy bardziej ekologicznych zamienników, a takie istnieją na rynku od dawna. Jedyny ich minus, to wyższa cena. - Ja doceniam orliki, bo fajnie się na nich gra. Jest prosto, piłka nie podskakuje do góry itd. Nie wyobrażam sobie teraz powrotu na normalną trawę, gdzie jest nierówno. Chodzi jednak o to, że jeśli są możliwe droższe granulaty, które są ekologiczne, to niech one będą jako podstawowe. Chociaż tyle zróbmy. Niech te dzieciaki grają na takich boiskach. Niech nie będzie szans, że tam się znajdzie chociaż jedna opona, która może szkodzić zdrowiu - apeluje pan Zbigniew. W Polsce dzięki projektowi "Moje boisko - Orlik 2012" zostało wybudowanych ponad dwa tysiące obiektów ze sztuczną nawierzchnią. Oprócz tego istnieje także wiele innych tego typu boisk, stworzonych przez kluby czy prywatnych inwestorów. Blady strach za granicą O bezpieczeństwo dzieci grających na orlikach, zaczęli się martwić nie tylko w Polsce. W Holandii w ostatnim czasie zamknięto albo zawieszono 30 amatorskich boisk ze sztuczną murawą (więcej pisaliśmy o tym TUTAJ). Wszystko z obawy o zdrowie. - Jako toksykolog, nie zdecydowałbym się na grę na takim boisku, ponieważ nie można właściwie ocenić stopnia ryzyka dla naszego zdrowia - powiedział Martin van den Berg z uniwersytetu w Utrechcie. - Był eternit, rury ołowiowe. Po co czekać i stwierdzić po 20 latach, że to jest szkodliwe, zamiast od razu zniwelować zagrożenie? Niech będzie granulat ekologiczny obowiązkowo. Jak już ktoś wydał pieniądze na budowanie tych boisk, to też musi znaleźć fundusze na ich utrzymanie - zaznacza natomiast pan Zbigniew Masternak. Wszystkie granulaty powinny posiadać odpowiedni atest. Nie ma jednak żadnej pewności, że po oddaniu boiska ze sztuczną trawą do użytku, stosowane są cały czas odpowiednie granulaty. - Ja jestem przekonany, że tego nikt nie sprawdza. Zwróciłem już na to uwagę, kiedy syn grał w pierwszym klubie i tam trener ostrzegał dzieciaki, żeby nie bawiły się tym granulatem. One siadają, jak maja przerwę, bo to małe dzieci siedmio, ośmioletnie i się grzebią w tych gumach. Trener , co chwilę ich upominał, mówił "co wy robicie", "nie bierzcie tego do buzi" itd. Niestety jak przyszło do oficjalnych wypowiedzi na ten temat, to oczywiście wycofał się z tych opowieści - twierdzi pan Masternak. Wyróżnia się głównie dwa rodzaje granulatów, które stosuje się przy budowie orlików. Jedne z nich to EPDM - powstające z gumy technicznej, którego surowcem bazowym jest m.in. kauczuk. Drugi to SBR, który powstaje głównie z recyklingu opon. Oczywiście jest on tańszy od tego pierwszego, a co za tym idzie częściej stosowany. Autor: Adrianna Kmak