Wychowanek AS Roma przeszedł wszystkie szczeble przez reprezentacje młodzieżowe. Choć nie zawsze pokonywał je po kolei. Wręcz przeciwnie - czasem wskakiwał o dwa wyżej, by się cofnąć o jeden. Choć na początku wszystko przebiegało tradycyjnie. Ze swoim rocznikiem występował w kadrze do lat 16 i do lat 17. - Od razu zaimponował lekkością w poruszaniu się i naturalnością. Był jednak słabszy fizycznie od rywali i miał problemy, by w meczu pokazać to, co prezentował na treningach. Pamiętam, że jego tata niepokoił, czy syn sobie poradzi. Uspokajaliśmy go, że widać ogromny potencjał, ale trzeba cierpliwości. Przełomem był Puchar Syrenki w 2018 roku - opowiadał Przemysław Małecki, wtedy trener reprezentacji. Szybko o umiejętnościach Zalewskiego usłyszał Jacek Magiera budujący kadrę na mistrzostwa świata do lat 20, których gospodarzem była Polska. - Przypomina mi Piotrka Zielińskiego. Ma ogromną swobodę, niemal unosi się nad boiskiem. Umie wygrywać pojedynki i to z każdym rywalem. Nie ma też dla niego różnicy, którą nogą kopie piłkę. Jacek Magiera pytał, kogo możemy mu polecić. Wskazaliśmy kilku graczy, ale wybrał Nikolę - dodaje Małecki. Magiera pojechał nawet do Włoch, by na żywo zobaczyć Zalewskiego w drużynie Primavera AS Romy. Spotkał się z rodziną i rozmawiał o możliwości gry w kadrze do lat 20. I selekcjoner zaskoczył, bo powołał 17-latka na młodzieżowy mundial, choć ten ani razu nie zagrał w jego drużynie. Zalewski był trzy lata młodszy od reszty powołanaych - Jeśli ktoś jest wybitny w danym roczniku, to musi trafiać wyżej - tłumaczył powołanie Magiera. - Nicola jest młodszy o trzy lata, ale nie widać tej różnicy. Obserwowaliśmy go cały czas, miałem kontakt z jego trenerami, dostawałem raporty z jego występów. Uznałem, że to zawodnik, który może pomóc drużynie. Szybko złapał wspólny język z kolegami, wszedł do drużyny bez kompleksów, a to świadczy, że jest dobrym piłkarzem. Na mistrzostwach świata zagrał tylko w jednym spotkaniu - z Tahiti (zaliczył asystę). Miał wówczas 17 lat i cztery miesiące. - Magiera odegrał dużą rolę, bo widział w nim potencjał. Nicola był dużo młodszy, ale na treningach wyróżniał się zmysłem i zrozumieniem gry, swobodą z piłką. I tej różnicy wiekowej kompletnie nie było widać - zapewnia Maciej Szymański, który był w sztabie reprezentacji na młodzieżowy mundial. Choć Zalewski zagrał w reprezentacji do lat 20, to wrócił do młodszej. Z kadrą do lat 19 walczył o awans na mistrzostwa Europy. Zadebiutował w niej w wieku 17 lat, 7 miesięcy i 14 dni Podobnie było z pierwszą reprezentacją. Najpierw wystąpił w seniorach u trenera Paulo Sousy (miał 19 lat, 7 miesięcy i 13 dni), by dopiero później pierwszy raz zagrać w młodzieżówce U-21 (19 lat, 9 miesięcy i 20 dni). Występ w seniorskiej reprezentacji z San Marino uświetnił asystą. Na meczu był ojciec Zalewskiego i kamery pokazały go płaczącego ze wzruszenia. Nicola w wieku 19 lat spełnił jego marzenie, że syn zagra w kadrze narodowej. W tym spotkaniu akurat Zalewski na boisku najmłodszy nie był. Z tego samego rocznika jest bowiem grający wtedy w podstawowym składzie Jakub Kamiński, który urodził się kilka miesięcy później . Pomocnik AS Roma znalazł się w kadrze na mistrzostwa świata w Katarze. Trener Czesław Michniewicz zabrał dwóch zawodników urodzonych już w XXI wieku - właśnie Kamińskiego i Zalewskiego (obaj rocznik 2002). Zresztą w ubiegłym roku obaj byli też powoływani przez Fernando Santosa. Jednak na początku sezonu Zalewski miał słabszy okres w Romie i stracił miejsce w składzie. I znów wrócił do kadry do lat 21. Zagrał świetne spotkanie w październiku z Estonią U-21 i nowy selekcjoner pierwszej reprezentacji Michał Probierz powołał go na listopadowe zgrupowanie. Z Czechami i Łotwą (dwie asysty) zagrał w podstawowym składzie. I ponownie był najmłodszy na boisku. A to mu zupełnie nie przeszkadza. W czwartek w barażu z Estonią obok Jakuba Piotrowskiego był najlepszy na boisku. W 15. występie (znów był najmłodszy na boisku) w reprezentacji Polski zaliczył trzy asysty i w kadrze brakuje mu jeszcze gola. - Często był najmłodszy w kadrze, ale język piłkarski zawsze mu pomagał, bo koledzy doceniali jego wysoki poziom umiejętności - dodaje Szymański. - Niezależnie od poziomu rywala, trzeba je pokazywać. Nicola w meczu z Estonia właśnie to zrobił. Zresztą pokazuje to na co dzień w AS Roma, choć ostatni okres jest dla niego nieco trudniejszy. Jest w stanie odgrywać ważną rolę w silnej lidze europejskiej. W jego wieku sto meczów w klubie też o czymś świadczy. Kadra powinna jeszcze długo mieć z niego pożytek.