Bob Marley zmarł dokładnie 11 maja 1981 r. Na jego pogrzeb przyszło ponad 100 tysięcy osób, a do trumny włożono ponoć cztery rzeczy: liście konopi, gitarę, biblię i... piłkę. - Jeśli chcesz mnie poznać i porozmawiać, musisz najpierw zagrać w piłkę ze mną i moim zespołem "The Wailers" - powiedział jednemu z dziennikarzy Bob Marley. Marley i jego muzyka wciąż inspirują, nieoficjalnym hymnem kibiców Ajaksu Amsterdam stała się jego piosenka "Three Little Birds". Zresztą w Amsterdamie najpełniej widać dziedzictwo króla reggae, a to z racji liberalnego stosunku do marihuany i innych miękkich narkotyków. Nic więc dziwnego, że drużyna z miasta mającego "XXX" w herbie mogłaby zagrać w strojach nawiązujących do trójkolorowych barw Rastafarian, reprezentujących muzykę reagge. Z okazji 40. rocznicy śmierci Boba Marleya przedstawimy wam skład drużyny, w której on najbardziej chciałby zagrać. 1. Osvaldo Ardiles - reggae jest muzyką buntu, dlatego w trójkolorowej drużynie Rasta pomocnik będzie grał z numerem pierwszym. Dla Argentyńczyka Ardilesa to nie będzie pierwszyzna. "Albicelestes" mieli niegdyś zwyczaj alfabetycznego numerowania zawodników na mundialu. W 1982 r., w broniącej złota drużynie Cesara Menottiego, Ardiles grał w polu z numerem "1" właśnie. Marley bardzo podziwiał grę Argentyńczyka, gdy ten w 1978 r. podpisał kontakt z Tottenhamem, jamajski pieśniarz automatycznie stał się fanem Spurs. I to mimo że gdy mieszkał w Londynie często grał w piłkę w parku w Battersea, a to przecież od zawsze terytorium Chelsea. 16. Bernard Lama - w bramce drużyny Rasta stanie urodzony w Gujanie Francuskiej wieloletni bramkarz m.in. PSG i West Hamu, 44-krotny reprezentant Francji, Bernard Lama. Czemu on? Otóż w 1997 r., przed towarzyskim meczem Francji z Holandią, u Lamy wykryto w organizmie ślady marihuany. To spotkanie sędziował pan Ryszard Wójcik z Opola, w wolnym czasie właściciel biura podróży "Sindbad". Lama zdecydował się odlecieć nie na perskim dywanie, a na czym innym, w efekcie czego czekała go dwumiesięczna dyskwalifikacja. 4. Ruud Gullit - 15 października 1986 r. na otwarcie eliminacji mistrzostw Europy Polska w Poznaniu pokonała Grecję 2-1 (dwa rzuty karne Dariusza Dziekanowskiego, który raczej nie słuchał reggae). Nazajutrz w "Telexpressie" zobaczyłem go po raz pierwszy. Popołudniowy program informacyjny zaraz po segmencie Marka Sierockiego (też chyba nie słuchał reggae) zaserwował nam kilkunastosekundowy skrót meczu "polskiej" grupy, w którym faworyzowani Węgrzy ulegli na Nepstadionie Holandii 0-1. Zwycięską bramkę zdobył Marco van Basten, ale w oczy rzucał się przede wszystkim Ruud Gullit z długimi dreadami. Zastanawiałem się, jak można grać w piłkę z taką fryzurą. A jednak Gullit grał, i to jak! "Oranje" za dwa lata byli najlepsi na kontynencie, a urodzony w holenderskim Haarlemie pomocnik, w 1987 r. zdobył złotą piłkę. Wkrótce trójka holenderskich "Tulipanów" (van Basten, Gullit i Frank Rijkaard) zasiliła AC Milan i dwa razy zdobyła Puchar Europy. No dobrze, a gdzie tu reggae? Wraz z amsterdamskim zespołem o nazwie "Revelation time" w 1988 r. Gullit wydał piosenkę pt. "South Africa". Kawałek traktował o apartheidzie w RPA i doszedł do trzeciego miejsca na holenderskiej liście przebojów. W 1997 r. ówczesny trener Chelsea został odznaczony południowoafrykańskim orderem dobrej nadziei. 5. Paul McGrath - reggae jest muzyką tułaczy, wyrzutków, odmieńców i mieszańców. Mieszańcem był bez wątpienia świetny przed laty irlandzki obrońca Paul McGrath. Jego matka pochodziła z Eire, ojciec z Nigerii. Reprezentacja "Zielonej Wyspy" najlepszy czas notowała pod dowództwem Jackiego Charltona - Euro’88 i mundial Italia’90. Gdy 1 lipca 1990 r. irlandzka kadra przyleciała z Włoch na lotnisko w Dublinie panowało niezłe zamieszanie. Tuż obok na płycie osiadł samolot z Nelsonem Mandelą i jego żoną Winnie. Mandela świeżo wyszedł wtedy na wolność, a walka z apartheidem leżała w centrum zainteresowania ruchu reggae. Nic więc dziwnego, że gdy przywódca Afrykańskiego Kongresu Narodowego i przeszyły prezydent RPA wysiadł z samolotu tłum na dublińskim lotnisku ryknął: "Uh ha Paul McGrath’s da!", czyli "O to tata Paula McGrath!". 13. Alessandro Nesta - co ma wspólnego z reggae ten włoski defensor? To proste. Bob Marley oficjalnie nazywał się Robert Nesta Marley. Wszystko jasne! 7. Euzebiusz Smolarek - wspomniany Gullit do wielkiej kariery startował z Feyenoordu Rotterdam, tam również ku szczytom wzbił się nasz zawodnik, syn legendarnego Włodzimierza, "Ebi" Smolarek. Zawodnik został ukarany półroczną dyskwalifikacją za to, iż w jego organizmie wykryto THC - substancję występującą w haszyszu i marihuanie. "Ebi" argumentował, że jedynie przechodził obok popularnych w Holandii coffeshopów. To tak jak prezydent USA Bill Clinton, który "palił trawę, ale się nie zaciągał".