"Jeśli nie zakwalifikujemy się do najbliższych mistrzostw Europy, to zrezygnuję. Będę oceniany przez pryzmat osiąganych wyników. To nie w moim stylu, żeby brnąć w coś dalej, jeśli są same porażki" - powiedział Blanc w wywiadzie dla francuskiego dziennika "L'Equipe". Tym samym szkoleniowiec odniósł się do swojego poprzednika. Dwa lata temu reprezentacja Francji pod wodzą Domenecha zajęła ostatnie miejsce w grupie C na mistrzostwach Europy rozgrywanych w Austrii i Szwajcarii. Wbrew powszechnym naciskom trener nie podał się do dymisji, a w wyniku głosowania członków Francuskiej Federacji Piłkarskiej kontrakt z nim został przedłużony o kolejne dwa lata. Efektem była fatalna postawa jego podopiecznych na mundialu w RPA, gdzie na jednym z treningów doszło nawet do strajku piłkarzy. "Wszyscy zawiedli. Byłem przyklejony do telewizora i nie mogłem uwierzyć w to co widzę" - skomentował występy swoich rodaków w RPA Blanc. Zapytany o szkielet przyszłej drużyny odpowiedział, że "nie można zmieniać podstaw z dnia na dzień", ale podkreślił, że w jego oczach jest jeden zawodnik, którego miejsce w reprezentacji nie podlega dyskusji: to bramkarz Olympique Lyon Hugo Lloris. Blanc liczy na to, że do drużyny narodowej powrócą Franck Ribery i Karim Benzema, przeciwko którym wszczęto dochodzenie dotyczące uprawiania seksu z nieletnią. "Procedura w ich sprawie może potrwać sześć miesięcy, rok, a ja jestem tu na dwa lata. Ribery i Benzema będą, mam nadzieję, ważnymi ogniwami reprezentacji Francji" - powiedział Blanc, idąc wbrew opinii m.in. minister sportu Roselyne Bachelot, która publicznie oceniła, że "tacy ludzie nigdy nie powinni reprezentować naszego kraju".