Zwłaszcza w sytuacji z 60. minuty Białkowski zachował się znakomicie. - 30-metrowym rajdem popisał się chyba Elvis Hammond. Szedł jak burza. Mijał wszystkich i stanął oko w oko ze mną. Strzelił. Rzuciłem się w tę stronę i ręką wybiłem piłkę. Miałem farta! Gdybym puścił... To musielibyśmy odrabiać straty - powiedział Białkowski w "Super Expressie". Wszystko wskazuje na to, że Białkowski na dłużej zadomowi się w podstawowym składzie "Świętych". Dotychczasowy bramkarz numer 1 Paul Smith będzie musiał zadowolić się rolą rezerwowego. - Paul Smith jakoś tak przycichł. Ale co mogę zrobić? Miał kilka słabszych meczów i trener postawił na mnie. Jak się potknę, odpukać, to znowu on wskoczy między słupki. Taki los bramkarza - stwierdził Białkowski. - Przez skórę czułem, że George Burley postawi na mnie. Chciał mnie sprawdzić. Wytrzymałem nerwowo cały mecz. Oprócz tego strzału, o którym mówiłem, nie miałem wiele pracy. Kilka wrzutek. Najważniejsze, że obrońcy mają do mnie zaufanie. To mnie cieszy - dodał polski bramkarz.