Mecz Lecha Poznań z Amiką Wronki zgromadził na trybunach stadionu przy ul. Bułgarskiej około 21 tysięcy widzów. Żadna z drużyn nie była zadowolona z podziału punktów, choć strata dwóch "oczek" bardziej dotknie Amikę, której deficyt do Wisły może się zwiększyć. Mistrz Polski zmierzy się w sobotę z ostatnim w tabeli Świtem i może odskoczyć Amice na 3 punkty. Od pierwszych minut na boisku dochodziło do ostrych starć i brzydkich fauli. Apogeum nastąpiło w 16. minucie, kiedy to Veselin Djokovic sfaulował Michała Golińskiego. Chwilę później pomocnik Lecha odepchnął obrońcę Amiki i w przypływie emocji doszło do przepychanek. Sędzia ku zdziwieniu wszystkich pokazał obu piłkarzom po żółtej kartce. Kilka sekund później Djokovic rzucił piłką w jednego z graczy Lecha i ujrzał drugi żółty i w konsekwencji czerwony kartonik. Grająca w osłabieniu Amica dzielnie się broniła, a w jednej sytuacji podopiecznych Stefana Majewskiego uratowała poprzeczka, po strzale głową Scherfchena. Wcześniej, zmierzającą do bramki piłkę, głową wybił Bieniuk i pierwsza połowa zakończyła się bezbramkowym remisem. Pięć minut po przerwie sytuacja kadrowa się wyrównała, gdyż czerwoną kartkę ujrzał Paweł Kaczorowski. W 66. minucie piłka - po strzale głową Lasockiego - wylądowała w siatce Amiki, ale wcześniej pomocnik Lecha był na spalonym, co ze znacznym opóźnieniem zasygnalizował arbiter liniowy. W 88. minucie to Amika mogła objąć prowadzenie. Po dośrodkowaniu Skrzypka głową uderzył Sobociński, ale piłka opadła na poprzeczkę. Wronczanie wciąż nie potrafią wygrać w Poznaniu z Lechem. W siódmym meczu tych drużyn na stadionie "Kolejorza" padł trzeci remis. Wcześniej cztery razy zwyciężał Lech, który ma też lepszy bilans bramek 9-4. <A href="http://pilka.interia.pl/liga/1/tab" class="sport1a">Zobacz tabelę ekstraklasy.</A>