W stolicy Katalonii zmierzająca po mistrzowski tytuł "blaugrana" bardzo szczęśliwie uniknęła porażki ze znakomicie dysponowanym rywalem z Andaluzji. Podopieczni Franka Rijkaarda jeden punkt uratowali dopiero w doliczonym czasie gry, kiedy to do siatki gości trafił Giovanni Van Bronckhorst. Wcześniej na murawie Camp Nou walcząca o start w eliminacjach Ligi Mistrzów, drużyna Betisu zachwycała swoją grą blisko 98 tysięcy widzów. W 12. minucie kapitalne zagranie w pole karne Edu wykorzystał z zimną krwią Joaquin, który nie miał problemów z pokonaniem Victora Valdesa. Cztery minuty później w walce o górną piłkę w obrębie pola karnego arbiter Pino Zamorano dopatrzył się faulu Rivasa na Deco i wskazał na "wapno". Na nic zdały się protesty "biało-zielonych", Samuel Eto'o pewnym strzałem pokonał Doblasa, a dodatkowo obrońca gości otrzymał czerwoną kartkę. Ci, którzy oczekiwali kolejnych bramek Barcy i łatwego zwycięstwa srogo się zawiedli, bowiem grający w "10" podopieczni Serra Ferrera szybko opanowali emocje i popisowymi kontratakami dwukrotnie wręcz ośmieszyli defensywę gospodarzy. Jeszcze przed przerwą, po wspaniałym zagraniu Assuncao, swoją szybkość i wyrachowanie pokazał Ricardo Olivera. Brazylijczyk uciekł ze skrzydła dwójce obrońców i płaskim strzałem obok Valdesa skierował piłkę do siatki. Dziesięć minut po przerwie Barca powinna wyrównać, ale najpierw kapitalne techniczne uderzenie Eto'o wypiąstkował na poprzeczkę Doblas, a następnie z trzech metrów do pustej bramki spudłował Maxi Lopez. To zemściło się w 63. minucie, kiedy to Oliveira zagrał prostopadle do Joaquina i ten spokojnym, lekkim uderzeniem (piłka obiła się od dwóch słupków i wpadła do siatki) oszukał Valdesa. Siedem minut przed końcem gospodarzom znów pomógł Pino Zamorano, który podyktował "jedenastkę", po tym jak szarżujący Belleti "wpadł" w pole karne na dwójkę defensorów Betisu. Do piłki ustawionej na wapnie ponownie podszedł Eto'o i chociaż Doblas wyczuł jego zamiary, to jednak strzał Kamruńczyka był niezwykle precyzyjny. Kontaktowy gol rozbudził "śpiącą" w niedzielę Barcę i w piątej (!) minucie doliczonego czasu gry popularny "Gio" technicznym lobem uratował remis. Piłkarze Realu Madryt wykorzystali stratę punktów przez Barcelonę. "Królewscy" wygrali z Albacete 2:1 i mają dziewięć punktów straty do lidera Primera Division. Spotkanie rozpoczęło się znakomicie dla Albacete. Już w 8. minucie Pablo Redondo trafił do siatki Realu. Radość nie trwała jednak długo. Sześć minut później celną "główką" popisał się Ivan Helguera i na tablicy wyników był remis 1:1. W doliczonym czasie gry w pierwszej połowie faworyci meczu objęli prowadzenie. Michael Owen wykorzystał podanie Gutiego zdobywając swojego 10 gola w obecnym sezonie. Jak się później okazało była to bramka dająca "Królewskim" trzy punkty. <A href="http://nazywo.interia.pl/pilka_n/his/1?id=8257&nr=30">Zobacz wyniki 30. kolejki hiszpańskiej Primera Division</a> oraz <A href="http://nazywo.interia.pl/pilka_n/his/1/tabela">tabelę</a>