Na placu boju pozostały trzy kandydatury: Polski z Ukrainą, Chorwatów z Węgrami i Włochów. Wyboru dokona 12 członków Komitetu Wykonawczego Europejskiej Unii Piłkarskiej (UEFA). Nasi przedstawiciele nieoficjalnie mówią, że w pierwszej turze mamy już zagwarantowane sześć głosów, a zatem brakowałoby jednego, żeby dostać organizację mistrzostw Europy. W jego wywalczeniu ma nam pomóc Leo Beenhakker, który w niedzielę poleciał do Walii. "Moja rola w Cardiff jest oczywista. Jako człowiek, który od 40 lat jest w europejskim futbolu, mogę pomóc Polsce. Wierzę, że dostaniecie organizację mistrzostw Europy w 2012 roku" - powiedział selekcjoner reprezentacji Polski, cytowany przez "Fakt". "Nigdy nie wiesz, co się zdarzy, ale wierzę, że Polska ma szansę. Włosi są silni, mają stadiony i infrastrukturę, ale kto powiedział, że nie można ich pokonać? Mamy takie same szanse jak w piłkarskim meczu" - dodał. Pewny sukcesu jest Adam Olkowicz, przewodniczący zespołu ds. organizacji Euro 2012 działającego przy zarządzie PZPN. "Dlatego, że jesteśmy wspólnie 85-milionowym rynkiem dla sponsorów mistrzostw Europy. W Europie Środkowo-Wschodniej od igrzysk w Moskwie w 1980 r. nie było organizowane żadne tak duże przedsięwzięcie sportowe. A przecież Euro to trzecia co do wielkości impreza na świecie. Nie zdajemy sobie z tego sprawy, ale co ósmy Europejczyk jest Polakiem lub Ukraińcem!" - stwierdził cytowany przez "Dziennik". "Poza tym my naprawdę osiągnęliśmy ogromne poparcie narodowe. Dzięki naszym akcjom promocyjnym osiągnęliśmy 80 procent poparcia społecznego dla polsko-ukraińskiej inicjatywy. Dla przykładu, w Chorwacji i na Węgrzech, co było sporym zaskoczeniem, tylko 60 procent społeczeństwa poparło Euro" - przyznał Olkowicz.