Odkąd rozgrywki ligowe zostały wznowione po przerwie zimowej, mistrzowie Niemiec nie potrafili pokonać ani RB Lipsk, ani FC Koeln, ani Eintrachtu Frankfurt. Wszystkie trzy mecze zakończyły się wynikiem 1:1. Środowe przekonujące zwycięstwo dało więc piłkarzom, trenerom, włodarzom i kibicom poczucie dużej ulgi. Co najważniejsze, Bayern w końcu był skuteczny. To do tego elementu można było w ostatnich trzech spotkaniach mieć najwięcej zastrzeżeń. Sama gra nie wyglądała źle, natomiast problemy zaczynały się w momencie, w którym trzeba było zakończyć akcję celnym strzałem. W środę natomiast monachijczycy znów wyglądali świeżo, a do tego imponowali kreatywnością i boiskowym luzem. Puchar Niemiec: Joao Cancelo szybko dał o sobie znać Na pierwszego gola trzeba było czekać do 17. minuty, natomiast odpowiednia intensywność była widoczna w grze Bayernu od samego początku. Goście nie czekali na rozwój boiskowych wydarzeń, tylko od razu postarali się narzucić własne warunki. Było im o tyle łatwiej, że trener Julian Nagelsmann nie zamierzał ryzykować, eksperymentując ze składem. Posłał na boisko najlepsze, co miał, a debiut zaliczył sprowadzony ledwie dzień wcześniej Joao Cancelo. Portugalczyk nie miał okazji zbyt wiele trenować z nowymi kolegami, ale szkoleniowiec uznał najwyraźniej, że jego nowy podopieczny jest już gotowy do występu. Jak się okazało - to był strzał w dziesiątkę. W rzeczonej już 17. minucie to właśnie wypożyczony z Manchesteru City piłkarz zanotował asystę przy otwierającej wynik bramce Erica Maxima Choupo-Motinga. 28-latek popisał się doskonałym panowaniem nad piłką, a także świetną centrę wprost na napastnika. Bayern poczuł krew i chciał pójść za ciosem. Nie napotkał przy tym szczególnie dużego oporu ze strony gospodarzy. Mainz niby broniło się nisko, natomiast niewiele z tego wynikało. W 30. minucie było już bowiem 2:0. Tym razem na listę strzelców wpisał się Jamal Musiala, a asystę zaliczył Thomas Mueller. Kapitan Bayernu rozegrał w środę 63. mecz w Pucharze Niemiec, zrównując się z klubowym rekordzistą - Seppem Maierem. Jeszcze przed przerwą wynik podwyższył Leroy Sane. Skrzydłowy został obsłużony efektownym podaniem przez Choupo-Motinga i pewnym strzałem pokonał Finna Gilberta Dahmena. Bayern Monachium w końcu zwycięski W drugiej połowie gospodarze wyglądali na pogodzonych ze swoim losem. Bawarczycy kontrolowali natomiast sytuację i raz po raz atakowali rywali. Nie dążyli jednak za wszelką cenę do podwyższenia wyniku. Oszczędzali siły i wyczekiwali gwizdka kończącego spotkanie. Nawet przy grze na pół gwizdku zdołali jednak podwyższyć wynik. W 83. minucie rezerwowy Alphonso Davies wykończył głową centrę Joshui Kimmicha i ustalił wynik na 4:0. Mainz kończyło natomiast spotkanie w dziesiątkę i bez trenera. W końcówce czerwoną kartkę obejrzał Alexander Hack, a nieco wcześniej arbiter odesłał na trybuny także szkoleniowca - Bo Svenssona. Teraz przed monachijczykami dwa mecze ligowe. U siebie zagrają z VfL Wolfsburg, a później zmierzą się na wyjeździe z VfL Bochum. Prawdziwa weryfikacja ich formy zaplanowana jest jednak na 14 lutego. Pojadą wówczas do Paryża na pierwsze spotkanie 1/8 finału Ligi Mistrzów przeciwko PSG. Jakub Żelepień, Interia