"Lewy" po raz kolejny sięgnął ze swoją drużyną po tytuł mistrza Niemiec. Jednak wyjazdowe zwycięstwo 4-1 nad Augsburgiem, którym "Bawarczycy" zapewnili sobie koronę w Bundeslidze, nasz gwiazdor oglądał z ławki rezerwowych. Za to kolejkę wcześniej, gdy monachijczycy "rozstrzelali" Borussią Dortmund 6-0, snajper wspiął się na piąte miejsce w klasyfikacji najlepszych strzelców w historii Bayernu. Awansował również na ósmą pozycję wśród strzelców wszech czasów Bundesligi. Tytuł smakuje zawsze doskonale, ale fakt, że jest on szóstym z rzędu dla Bayernu Monachium sprawia, że piłkarz nie odczuwa już takiej fascynacji. Polak nie ma też parcia na zdobywanie goli za wszelką cenę. Szanuje swój organizm i z pokora siada na ławce rezerwowych, jeśli taką decyzję podejmuje trener. "Nauczyłem się mądrze odpoczywać. Cierpliwość ma dać owoce w najważniejszych momentach" - mówi Lewandowski w wywiadzie dla "Przeglądu Sportowego", a tak komentuje sięgnięcie po szósty tytuł w Bundeslidze: "Nie ma co ukrywać, że fascynacja jest mniejsza". Jednym z sekretów "Lewego" jest bez wątpienia dobry kontakt z Juppem Heynckesem. Według niego, liczba strzelonych goli nie ma większego znaczenia, a zaoszczędzone siły już tak. "Trener przychodzi, pyta się, jak się czuję. Komunikuje mi, że planuje, abym usiadł na ławce rezerwowych. Dla mnie to okej. Gdybym bardzo chciał zagrać, to pewnie nie byłoby problemu" - dodał w rozmowie z dziennikarzem "PS". Teraz przed Robertem Lewandowskim kluczowy moment zbierania sił, bo za 65 dni rozpoczyna się najważniejsza piłkarska impreza roku, czyli mundial w Rosji. AB