Bayern Monachium był zdecydowanym faworytem do awansu, zastanawiano się w Niemczech, jak odpowie na wtorkową wygraną RB Lipsk aż 8-0. Pewnie skończyłby tak samo, gdyby w bramce trzecioligowej Viktorii Kolonia nie był tak świetnie dysponowany Ben Voll. Bayern miał płacić na ochronę klimatu - po sto euro za bramkę Spotkania 1/32 finału Pucharu Niemiec zaczynały się o minutę później niż powinny. To element wielkiej akcji DFB, uświadamiającej o zmianach klimatycznych, którym człowiek może przeciwdziałać. Kluby za każdego gola wpłacały 100 euro na rzecz jednej z organizacji, związek miał dołożyć tyle samo. Niemal wiadomo było, że Bayern też zasili tę akcję, niewiadomą była sama kwota. A choć trener Julian Nagelsmann dokonał siedmiu zmian w składzie drużyny, to Bayern i tak od początku miał olbrzymią przewagę. Trzecioligowiec z Kolonii, grający tym razem w obecności 50 tys. widzów na reprezentacyjnym obiekcie tego miasta, trzymał się bardzo dzielnie w defensywie i nie pozwalał mistrzom Niemiec na oddawanie strzałów. Mało tego - w 13. minucie Niklas May oddał nawet strzał w kierunku bramki Svena Ulreicha, a siedem minut później gospodarze zdobyli bramkę. Ich radość była jednak krótka - podający do Simona Handle'a Patrick Sontheimer był na spalonym. Mistrz Niemiec wziął się do roboty Bayern miał duże problemy z dochodzeniem do sytuacji strzeleckich, ale było pewne, że w końcu to się zmieni. I stało się - od 16. minuty co kilka chwil Ben Voll był w opałach. Bramkarz trzecioligowca świetnie radził sobie z uderzeniami Mathysa Tela, Serge'a Gnabry'ego czy Thomasa Müllera. Później też odbił piłkę po strzale Ryana Gravenbercha, a przede wszystkim - Joshuy Kimmicha, gdy dodatkowo był jeszcze rykoszet. Mimo wszystko piłkarze z Monachium pokonali go przed przerwą dwa razy. Najpierw uczynił to Gravenberch, a w ostatniej akcji przed przerwą, po pięknej akcji i jeszcze lepszym uderzenie, Tel. Gdy niedawno Bayern kupował 17-latka, głośno mówiono, że "Tel będzie drugim Lewandowskim". Bayern dokończył dzieła, rywalom brakowało już sił Prowadzenie Bayernu po 45 minutach było jak najbardziej zasłużone, choć trzecioligowiec i tak długo trzymał się bez strat. Faworyt oddał jednak aż 14 strzałów (9 celnych), przy jednym niecelnym rywali. Nic więc dziwnego, że gdy Viktoria coraz bardziej opadała z sił, Bayern z większą łatwością dochodził do kolejnych sytuacji. W 53. minucie Gnabry wyłożył piłkę przed pustą bramkę Sadio Mane, a był gracz Liverpoolu też w końcu zapisał się na liście strzelców. Kolejne trafienia dołożyli jeszcze Jamal Musiala i Leon Goretzka - skończyło się na 5-0 dla gości. Mogło znacznie więcej, ale wciąż świetnie bronił Voll. Fortuna Kolonia - Bayern Monachium 0-5 (0-2) Bramki: 0-1 Ryan Gravenberch 35., 0-2 Mathys Tel 45. +1, 0-3 Sadio Mane 53., 0-4 Jamal Musiala 67., 0-5 Leon Goretzka 82. Fortuna: Voll - Koronkiewicz, Siebert, Greger (61. Buballa), May (78. Palacios) - Saghiri, Fritz, Sontheimer (78. Philipp) - Risse (61. Heister), Meissner (61. Stehle), Handle. Bayern: Ulreich - Mazraoui, de Ligt, Hernandez, Stanišić - Müller (68. Choupo-Moting), Kimmich (68. Goretzka), Gravenberch (80. Sabitzer), Gnabry - Mane (63. Musiala), Tel (63. Sane). Widzów 50000.