Dwa dni temu, prowadzone przez trenera Henryka Kasperczaka "Orły Kartaginy", rozegrały spotkanie kontrolne z reprezentacją Katalonii. Mecz w Gironie zakończył się remisem 3-3. W serii karnych, po 90 minutach gry, lepsi byli Tunezyjczycy, którzy wygrali 4-2. Kolejnym rywalem byli Baskowie, którzy podobnie jak Katalonia, w okresie świąteczno-noworocznym, regularnie grają z zagranicznymi rywalami. Narodowy zespół Basków oparty został na graczach Athletiku Bilbao i Realu Sociedad San Sebastian. Tych pierwszych w kadrze na mecz z Tunezją Kasperczaka było aż 10, a zawodników Realu Sociedad 7. Gospodarze już do przerwy zapewnili sobie sporą przewagą i prowadzili dwoma bramkami. Najpierw do siatki trafił Asier Illarramendi, za którego trzy lata temu Real Madryt zapłacił klubowi z San Sebastian 32 mln dolarów (rok temu wrócił z powrotem). Potem gole dołożyli jeszcze niezawodny Artiz Aduriz, wyborny snajper Athletico, oraz Mikael Oyarzabal. Dla gości bramkę zdobył Ferjani Sassi. W drugiej połowie rezultat nie uległ zmianie i Baskowie wygrali 3-1. Tym samym zakończona została dobra passą drużyny Kasperczaka, na którą złożyło się 11 kolejnych meczów bez porażki. Po Nowym Roku Tunezję czekają jeszcze dwie gry kontrolne. W Tunisie rywalem "Orłów Kartaginy" będzie Uganda (4 stycznia) i Egipt (8 stycznia). 11 stycznia Tunezyjczycy lecą do Gabonu, gdzie rozegrany zostanie XXXI Puchar Narodów. Tam w grupie B rywalem "Orłów" będzie Senegal (15 stycznia), Algieria (19 stycznia) i Zimbabwe (23 stycznia). - Cel jest jeden, wyjście z grupy. Grupy, którą wielu określa mianem grupy śmierci. Oprócz nas są w niej przecież faworyci całego turnieju Senegal i Algieria oraz solidna reprezentacja Zimbabwe. My zamierzamy bronić swojego miejsca w hierarchii afrykańskiej piłki - mówił Interii kilka dni temu trener Kasperczak. Michał Zichlarz