<a class="db-object" title="FC Barcelona" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/druzyna-fc-barcelona,spti,3390" data-id="3390" data-type="t">FC Barcelona</a>, odkąd tylko rozgrywki zostały wznowione po mundialu, rozkręca się bardzo powoli. Część kibiców to sformułowanie uznałaby za zbyt eufemistyczne - fakty są bowiem takie, że Katalończycy tylko zremisowali 1:1 z będącym w strefie spadkowej <a class="db-object" title="RCD Espanyol" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/druzyna-rcd-espanyol,spti,7972" data-id="7972" data-type="t">Espanyolem</a>, po czym męczyli się z trzecioligowcem w Pucharze Króla. W 1/16 finału podopieczni<a class="db-object" title="Xavi" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-xavi,sppi,33457" data-id="33457" data-type="p"> Xaviego Hernandeza</a> trafili na <a class="db-object" title="CF Intercity" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/druzyna-cf-intercity,spti,4968" data-id="4968" data-type="t">CF Intercity.</a> Po 90 minutach utrzymywał się szalony wynik 3:3, a zwycięzcę wyłoniła dopiero dogrywka. Barcelona wygrała 4:3, ale o świętowaniu mowy być nie mogło. Spotkanie z <a class="db-object" title="Atletico Madryt" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/druzyna-atletico-madryt,spti,3389" data-id="3389" data-type="t">Atletico </a>zapowiadano jako ważny papierek wskaźnikowy. Ekipa z Wanda Metropolitano utrzymuje się w czołówce tabeli, a dodatkowo w ostatnich latach była wymagającym egzaminatorem dla Katalończyków. Mecz miał odpowiedzieć - przynajmniej częściowo - na pytanie, czy zespół z Camp Nou ma odpowiednią jakość, siłę i mentalność, aby walczyć o najwyższe cele w Hiszpanii. FC Barcelona zagrała w hicie bez Roberta Lewandowskiego Starcie miało dodatkowo smaczek. W sobotę niespodziewaną porażkę zanotował bowiem <a class="db-object" title="Real Madryt" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/druzyna-real-madryt,spti,3391" data-id="3391" data-type="t">Real Madryt</a>, który do tej pory szedł z Barceloną łeb w łeb w lidze. Po przegranej "Los Blancos" z Villarrealem Katalończycy stanęli przed doskonałą szansę na odskoczenie głównemu rywalowi na trzy punkty. Musieli tylko - albo aż - pokonać na wyjeździe Atletico Madryt. Początek meczu był nerwowy z obu stron. Goście - osłabieni brakiem<a class="db-object" title="Robert Lewandowski" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-robert-lewandowski,sppi,2157" data-id="2157" data-type="p"> Roberta Lewandowskiego</a>, który musi odcierpieć zawieszenie - starali się atakować, ale brakowało im dokładności. Składną akcję udało się skonstruować w 22. minucie. Ofensywnie ruszył <a class="db-object" title="Pedri" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-pedri,sppi,2989" data-id="2989" data-type="p">Pedri,</a> który podał w pole karne do <a class="db-object" title="Gavi" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-gavi,sppi,3101" data-id="3101" data-type="p">Gaviego</a>. Ten wypatrzył z kolei wbiegającego z lewej strony <a class="db-object" title="Ousmane Dembele" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-ousmane-dembele,sppi,2716" data-id="2716" data-type="p">Ousmane’a Dembele</a>, który płaskim strzałem w kierunku dalszego słupka wykończył atak. <a class="db-object" title="Jan Oblak" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-jan-oblak,sppi,2076" data-id="2076" data-type="p">Jan Oblak</a> nie zdołał obronić i było 1:0. Atletico zaczęło odgryzać się na kilka minut przed końcem pierwszej połowy. Najpierw głową uderzył <a class="db-object" title="Jose Gimenez" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-jose-gimenez,sppi,2625" data-id="2625" data-type="p">Jose Maria Gimenez,</a> a później ze skraju pola karnego próbował <a class="db-object" title="Antoine Griezmann" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-antoine-griezmann,sppi,2392" data-id="2392" data-type="p">Antoine Griezmann</a>. FC Barcelona jest samodzielnym liderem La Liga Druga połowa zaczęła się w sposób mocno zbliżony do pierwszej. Na boisku znów było nerwowo, a interesujących akcji oglądaliśmy niewiele. Atletico nie atakowało z taką pasją, jak jeszcze przed przerwą, z kolei Barcelona starała się spokojnie utrzymywać korzystny wynik. W 73. minucie przyjezdni umieścili piłkę w siatce po raz drugi. Konkretnie zrobił to <a class="db-object" title="Ferran Torres" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-ferran-torres,sppi,2889" data-id="2889" data-type="p">Ferran Torres</a>, ale Hiszpan szybko zorientował się, że był na pozycji spalonej. To był jednak kolejny sygnał ostrzegawczy dla gospodarzy, którzy wraz z upływem czasu pozwalali się spychać głębiej do obrony. Barcelona cierpliwie pracowała na podwyższenie prowadzenia. Ostatecznie więcej bramek jednak nie padło. Były za to dwie czerwone kartki - walkę w parterze urządzili sobie Torres i <a class="db-object" title="Stefan Savić" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-stefan-savic,sppi,2244" data-id="2244" data-type="p">Savić,</a> a arbiter postanowił obu ukarać w ten sam sposób. Katalończycy dowieźli skromne zwycięstwo 1:0 do końca i co najważniejsze - dopisali do swojego konta komplet punktów. To pozwoliło im na samodzielne liderowanie w lidze. Mają trzy oczka przewagi nad Realem Madryt. Jakub Żelepień, Interia