Na dzień 7 lutego 2024 roku bardzo trudno byłoby postawić na to, że na koniec sezonu mistrzem Hiszpanii ponownie zostanie FC Barcelona. Sytuacja "Dumy Katalonii" jest bowiem bardzo słaba i trudno oczekiwać, żeby drużyna przez Xaviego nagle zaczęła wygrywać mecz po meczu, a po drugie Real Madryt i Girona musiałyby jednocześnie seriami zacząć gubić punkty. Obecnie sytuacja prezentuje się bowiem niezbyt kolorowo dla "Blaugrany". Kadra jak magnes, Paweł Wszołek mówi wprost. "Nie mogłem spać" Na czele tabeli znajduje się Real Madryt, który zgromadził 58 punktów. Za plecami "Królewskich" plasuje się Girona, która ma o dwa oczka mniej. Trzecia Barcelona uzbierała 50 punktów, a forma w 2024 roku daleka jest od takiej, jaką chcieliby oglądać kibice. Barcelona pozostała w grze o tylko dwa trofea. Pierwszym jest właśnie La Liga, o którą będzie bardzo trudno, a drugim rzecz jasna Liga Mistrzów, gdzie droga do tytułu jest krótsza, ale wiedzie przez zdecydowanie wyższe góry. FC Barcelona ma kłopot. Sędziowie bez litości Joan Laporta, prezes FC Barcelony wielokrotnie podkreślał, że jego zdaniem wygranie ligi hiszpańskiej w tym sezonie będzie czymś w rodzaju cudu, bo w jego subiektywnej opinii, La Liga jest "zafałszowana" pod Real Madryt. Podobnie wypowiadał się także Xavi, który właśnie w tym szuka wymówek praktycznie co weekend. Kolejnym argumentem dla Barcelony w tej dyskusji, będzie sytuacja, która ma obecnie miejsce z Vitorem Roque. Przypomnijmy, Brazylijczyk w miniony weekend zameldował się na murawie w drugiej połowie, strzelił gola, a później dostał najpierw jedną, a następnie także drugą żółtą kartkę, co w konsekwencji oznaczało rzecz jasna kartkę czerwoną i zawieszenie na następną kolejkę. Zdaniem ekspertów decyzja odnośnie drugiej żółtej kartki była bardzo kontrowersyjna i sędzia mógł w tej konkretnej sytuacji popełnić duży błąd na korzyść rywali Barcelony. Robert Lewandowski mówi zdecydowane "dość", chodzi o ataki na jego żonę. "Na to już nie pozwolę" Zdania w tej kwestii są podzielone, więc Barcelona spróbowała poszukać sprawiedliwości, która jej zdaniem się należała i złożyła odwołanie w tej kwestii do Komitetu Dyscyplinarnego, aby ten przyjrzał się sprawie i anulował żółtą kartkę Brazylijczykowi. Ten jednak uznał, że sytuacja nie nadaje się do zmiany decyzji boiskowej arbitra i żółta kartka pokazana na boisku w Alaves zostaje w mocy. Barcelona planuje odwołać się jeszcze do Komitetu Apelacyjnego. "Mając na uwadze zarzuty i dowody wideo dostarczone przez FC Barcelonę w związku z drugim z ostrzeżeń udzielonych jej zawodnikowi Vitorowi Hugo Roque Ferreirze, Komisja Dyscyplinarna uważa, co następuje: Komitet uważa, że obrazy dostarczone przez skarżący klub nie wykazują istnienia oczywistego istotnego błędu, a istnienie kontaktu jest oczywiste" - czytamy w oficjalnym komunikacie przekazanym przez Komitet Dyscyplinarny. Włosi zachwyceni Szczęsnym, a tu jeszcze takie wieści. Jest tylko jeden problem Ta apelacja nie zmieni jednak sytuacji Roque w kontekście występu z Granadą. Na jej rozpatrzenie komitet ma bowiem więcej czasu niż do niedzieli 11 lutego. Oznacza to, że Barcelona w nadchodzącej kolejce La Liga będzie musiała radzić sobie bez strzelca dwóch goli w dwóch poprzednich meczach. Rosną także szansę na występ w pełnym wymiarze czasowym Roberta Lewandowskiego, który na ławce nie będzie miał żadnej konkurenta do walki o miejsce w składzie.