Według obserwatorów spotkania kluczowym momentem gry była sytuacja z 63. minuty, w której przy prowadzeniu 3:1 Rzymian 19-letni Mario Balotelli wywalczył rzut karny po starciu z Marco Mottą i Daniellem de Rossim. - Balotelli był między dwoma naszymi piłkarzami i sam upadł. Zdecydowanie nie było karnego - przyznał Luciano Spalletti, trener Romy. - Patrząc na to z ławki pomyślałem, że Balotelli "zanurkował". Powtórki telewizyjnie tylko mnie w tym utwierdziły - dodał. Podobnego zdania był dyrektor generalny Romy Bruno Conti. - Jaki karny? Żartujecie? - pytał retorycznie. - Jeśli ktokolwiek widział faul, to jest w błędzie. Koniec historii - stwierdził po czym dodał: - To pokazuje jakie metody stosuje Jose Mourinho. On uczy swoich zawodników symulowania i nurkowania - zawyrokował Conti. Nastroje próbował łagodzić Ernesto Paolillo, vis a vis Contiego z Interu. - Widziałem gorsze decyzje o rzucie karnym niż ta. Sędziowie podejmują decyzję w mgnieniu oka i mogą popełnić błędy - bronił Nicolę Rizzoliego, który prowadził niedzielne zawody. - Zapis wideo mógłby pomóc sędziom w podjęciu właściwych werdyktów i rozwiałby ich niepewności - zauważył Paolillo. Równie duże emocje wzbudził sposób celebracji gola przez młodego Włocha. Napastnik Interu sam wykorzystał wątpliwą "jedenastkę" po czym podbiegł ostentacyjnie pod sektor kibiców z Rzymu. - Różni ludzie mają różne temperamenty. Jedni są spokojni, drudzy bardziej wybuchowi. Myślę, że takie momenty dają Balotelliemu dodatkowe emocje - próbował tłumaczyć zachowanie piłkarza Paolillo.