Bakero wiedział, że piłkarze z Bragi odważnie zaatakują, bo tak grają na własnym stadionie. Tym razem dodatkowo mieli jeszcze do odrobienia jednobramkową stratę z pierwszego spotkania. - Braga dobrze weszła w to spotkanie, przez 20-25 minut piłka szybko krążyła między jej zawodnikami. Dwa pierwsze ataki dały im gole, choć ten drugi padł z ewidentnego spalonego - opowiadał Hiszpan. Jego zdaniem na tym poziomie rozgrywek aby myśleć o sukcesie trzeba grać z maksymalnym zaangażowaniem przez całe 90 minut. A Lech w czwartek tak nie grał - werwy starczyło mu tylko na drugą połowę. - W pierwszych trzydziestu minutach zabrakło nam doświadczenia - oceniał Bakero, ale o grze swoich piłkarzy mówić nie chciał. - Cały zespół miał lepsze i gorsze momenty. Dziękuję piłkarzom, dziękuję kibicom, teraz czekają nas trudne mecze w Polsce w lidze i krajowym pucharze - dodał. Może wynik i gra Lecha w kluczowej pierwszej połowie byłyby lepsze, gdyby Artjoms Rudnevs i Semir Stilić zagrali na swoich pozycjach, a w składzie byliby klasyczni skrzydłowi? Sportingowi dopisało szczęście, bo już w doliczonym czasie drugiej połowy dwukrotnie mógł stracić awans po strzałach Rudnevsa i Jakuba Wilka. Trener tej drużyny Domingos Paciencia sam to zresztą przyznał. Zastrzegł jednak, że w pierwszej połowie jego zespół grał bardzo dobrze i na swoje gole zasłużył. - Po przerwie mieliśmy problemy, ale w takich rozgrywkach i na tym etapie te problemy mogą się przytrafiać - mówił trener wicemistrza Portugalii. - Jestem dumny ze zwycięstwa nad Lechem, teraz czeka nas Liverpool. Nie będziemy robić jakichś specjalnych przygotowań, wszystko będzie wyglądało tak samo - zapewnił Domingos. Andrzej Grupa, korespondencja z Bragi Zobacz zapis relacji na żywo z meczu Sporting Braga - Lech Poznań Sprawdź inne wyniki 1/16 finału Ligi Europejskiej