"W Lidze Mistrzów grałem już z Lens i Lyonem. Oby trzeci klub również zaczynał się na literkę "L" i była to Legia. Szanse na transfer do Warszawy oceniam 50 na 50. Praktycznie się dogadaliśmy. Ale jak zobaczyłem mecz z Wisłą i wygraną 5:1, to pomyślałem sobie, że ta Legia wzmocnień nie potrzebuje. Skoro dogadałem się z Legią, to tematu Wisły nie ma, choć i stamtąd miałem propozycję. Oferta Legii była lepsza i nie ma teraz co mieszać" - precyzuje wychowanek Motoru Lublin, którego kontrakt z Lens wygasa dopiero w czerwcu przyszłego roku. "Mamy czterech, a właściwie pięciu środkowych obrońców. Ja jestem z nich najstarszy i mam najkrótszy kontrakt. Dyrektor sportowy zapewnił mnie, że jeśli będę miał dobrą ofertę, pozwolą mi odejść. Legia będzie musiała zapłacić jakąś kwotę Lens, a wtedy francuski klub da mi część pieniędzy. Albo Legia nie zapłaci Lens nic, Francuzi nie będą płacić mi części kontraktu, a ja dostanę więcej pieniędzy od Legii. A może zostanę tylko wypożyczony? Opcji jest kilka, zrobię wszystko, by wylądować na Łazienkowskiej" - wyjaśnił Jacek Bąk.