W tym sezonie II ligi nie brakuje emocji. Rewelacją rozgrywek okazała się Pogoń Grodzisk Mazowiecki, która przed ostatnią serią gier może być pewna awansu do I ligi. Obecnie drużyna ta zajmuje drugie miejsce w tabeli (68 pkt), mając pięć oczek przewagi nad trzecią Wieczystą Kraków. Jesień w wykonaniu zespołu z Grodziska Mazowieckiego była kapitalna, dużo gorzej drużynie poszło wiosną. Na dziesięć ostatnich spotkań potrafiła zwyciężyć tylko trzykrotnie. Mimo to cel został osiągnięty. I kiedy wydawało się, że Pogoń jest gotowa do spokojnego, dalszego rozwoju, w poniedziałek wokół klubu wybuchła wieka afera. Tego dnia poinformowano, że "władze klubu ze względów dyscyplinarnych odsunęły od prowadzenia pierwszego zespołu Pogoni Grodzisk Mazowiecki trenera Marcina Sasala". Wraz z upływem czasu media przekazywały kulisy odejścia 54-latka, które były naprawdę szokujące. Marcin Sasal przemówił po aferze. Odpowiedział dyrektorowi sportowemu W sobotę 31 maja Pogoń Grodzisk Mazowiecki mierzyła się na wyjeździe z Hutnikiem Kraków. Było to ostatnie spotkanie, podczas którego na ławce gości nie mógł zasiadać Sasal. Wszystko przez czerwoną kartkę, jaką otrzymał w jednym z wcześniejszych meczów. Mimo to szkoleniowiec pojawił się na starciu z Hutnikiem, zarówno przed pierwszym gwizdkiem, jak i w trakcie przerwy. Wtedy właśnie miało dojść do dantejskich scen, o których w rozmowie z "TVP Sport" opowiedział Sebastian Przyrowski - dyrektor sportowy i trener bramkarzy Pogoni. Z relacji współpracownika Marcina Sasala wynika, że 54-latek między połowami wdał się w szarpaninę z Przyrowskim, a po ostatnim gwizdku... rzucał krzesłami, rozbił lustro i wyzywał zawodników, którzy ostatecznie przegrali 2:4. - Tener był w Krakowie pod wpływem alkoholu, zachowywał się bardzo nieprofesjonalnie. Zaczął robić awantury. Mamy wielu świadków: całą drużynę i ludzi z Hutnika. W przerwie meczu doszło między nami do przepychanki. Weszliśmy do szatni z zawodnikami, trener na nas naskoczył i nie kontrolował się. Do rękoczynów nie doszło, do ostrej wymiany słów już tak. Ja nie pozwoliłem sobie na takie traktowanie - mówił Sebastian Przyrowski. - Decyzja klubu powinna zapaść wcześniej. Dwóch członków zarządu wstawiało się za trenerem. Ja i prezes nie byliśmy za tym, aby dalej współpracować. To przykra, dramatyczna sytuacja. Klub osiągnął niesamowity, niemożliwy do powtórzenia wynik. Od dawna działo się źle, ale pewne osoby nie potrafiły zareagować. Dobrze, że sytuacja miała miejsce jeszcze teraz, a nie w przyszłości. Są to dramatyczne momenty dla trenera i jego rodziny - uzupełnił. Na jego słowa błyskawicznie odpowiedział oskarżany Marcin Sasal. Zwolniony z Pogoni trener zaprzeczył informacjom, jakoby w trakcie meczu z Hutnikiem był pod wpływem alkoholu. Jego wersja tamtych zdarzeń nieco różni się od tej przedstawionej przez dyrektora sportowego. - Mecz oglądałem z trybun. W przerwie poszedłem do szatni i chciałem dokonać wstrząsu na drużynie. Zawsze jest merytorycznie, ale tym razem miało być na ostro. Błędów było za dużo, pojawiły się emocje i coś we mnie wybuchło. Wywaliłem dwie skrzynie na sprzęt z szatni na korytarz, aby mieć więcej miejsca. Przewróciłem nasz stół masażysty, aby pokazać, że gra mi się nie podoba - tłumaczył szkoleniowiec dla "TVP Sport", relacjonując po kolei to, co działo się w przerwie spotkania. - Do szatni wszedł trener Przyrowski i pokazał, że to mu się nie podoba. Użyłem wulgarnych słów i poprosiłem go o opuszczenie szatni. Jeden zawodnik mnie trzymał, dwóch trzymało trenera Przyrowskiego. Stół stał na środku, nie kojarzę zbitego lustra - kontynuował, dodając że na miejscu pojawili się funkcjonariusze policji, którzy nie wyciągnęli wobec niego żadnych konsekwencji. Następnie Sasal opowiedział o swoich chłodnych relacjach z Sebastianem Przyrowskim. - Dałem się niepotrzebnie sprowokować, ale pod wpływem emocji coś we mnie wybuchło. Zarzut z alkoholem jest kompletną bzdurą. Też nie jestem do końca przekonany, w jakim stanie był dyrektor Przyrowski i jak wrócił do Grodziska. Wiem, że jego samochód stał pod klubem, a on po powrocie wsiadł za kółko i najprawdopodobniej pod wpływem prowadził auto. Byłem na stadionie i widziałem, że potem auto zniknęło - zaatakował. W obszernej rozmowie z cytowanym źródłem szkoleniowiec zarzucał dyrektorowi brak kompetencji oraz tłumaczył swoją trudną sytuację w klubie. W ostatnim meczu II ligi przeciwko Olimpii Elbląg drużynę Pogoni Grodzisk Mazowiecki poprowadzi Adam Mrówka.