Partner merytoryczny: Eleven Sports

Atak na sędziego w polskiej lidze. Wezwano policję, bulwersujące kulisy sprawy

Nie kończy się seria skandalicznych zdarzeń w krajowej piłce nożnej w wydaniu ligowym. Dopiero co informowaliśmy o ataku pseudokibiców w Gdańsku, a już portale rozpisują się o kolejnej bulwersującej sprawie, tym razem z województwa mazowieckiego. Jedno ze spotkań zakończono po zaledwie czterdziestu pięciu minutach. Powód? Groźby w kierunku sędziego. Arbiter zdecydował się na szokujące wyznanie na łamach TVP Sport. Jego słowa nie pokrywają się z oświadczeniem klubu.

Policja została wezwana na stadion Walki Kosów
Policja została wezwana na stadion Walki Kosów/Karol Makurat/REPORTER/East News

Niższe polskie ligi mają swój niepowtarzalny klimat. Niestety nie brakuje im też wad, a jedną z nich jest nieprzewidywalne zachowanie kibiców. Chociażby w październiku doszło do dwóch sporych skandalów. Na początku miesiąca informowaliśmy o burdach podczas potyczki Stoczniowca Gdańsk z KS Sokół Bożepole Wielkie. Na trybuny w pewnym momencie wtargnęła grupka chuliganów. Pobili oni sympatyków gości. W sprawę zaangażowano policję, nie obyło się niestety bez transportu poszkodowanych do szpitala. Wśród nich znalazło się dziecko.

Spokój nie potrwał długo. Tym razem o sobie dała znać mazowiecka B-Klasa, gdzie na szczęście nie oglądaliśmy podobnego dramatu, ale było naprawdę blisko rękoczynów. Zagrożony poczuł się główny arbiter spotkania Walka Kosów - SEMPA Ursynów. Hubert Pułapa po zakończeniu pierwszej połowy udał się w stronę samochodu. Meczu nie wznowiono. Kibice masowo zaczęli zadawać sobie pytanie "co się stało?".  W końcu głos na łamach TVP Sport zabrał sam zainteresowany.

Schodząc do szatni sędziowskiej, którą podczas zawodów był mój samochód, z zaatakował mnie jeden z kibiców. Głośno powiedział: z*****ć ci?. Tylko spojrzałem w jego kierunku i powiedział: "co się tak patrzysz?!". Po chwili ruszył w moją stronę. Został zatrzymany przez działacza klubu ubranego w jaskrawą kamizelkę. Odciągany agresor wykrzykiwał: "wyjdziesz tylko na parking, to cię z*****ę!". Zamarłem w bezruchu. Pomyślałem sobie: co ja takiego zrobiłem, że on jest skłonny odebrać mi życie? Poczułem się zagrożony

~ powiedział.

Autor materiału donosi również o policji wezwanej na stadion. Sędzia czekał na patrol przez kilkadziesiąt minut we własnym samochodzie. Pomoc zaoferował mu wtedy jeden z miejscowych działaczy, który jest również strażakiem. Arbiter pozostał nieugięty i na boisku z gwizdkiem się już nie pojawił. "W trakcie próby połączeń wcześniej wspomnianego strażaka z policją, agresor odepchnął mężczyznę i wyrwał mu telefon z ręki. Po tym incydencie Pułapa zdecydował się opuścić boisko w Kosowie" - czytamy w tekście Jakuba Kłyszejko.

Klub nie zgadza się z arbitrem. MZPN ma twardy orzech do zgryzienia

Swoje oświadczenie, jeszcze w piątek, wydała Walka Kosów. "Przez 48 minut pierwszej połowy oraz czas przerwy i po niej: nikt nieuprawniony nie przebywał/nie wtargnął na murawę, nikt z zespołu Walki Kosów, ani sztabu trenerskiego nie znieważył sędziego, kibice obu drużyn kibicowali wspólnie na trybunach i nikt ani w trakcie, ani po zakończeniu zawodów nie informował, że czuł się zagrożony, zawodnicy drużyny gości i sztab trenerski nie czuli się zagrożeni - czuli się zagubieni i pozostawieni przez sędziego, zawody nie zostały przerwane w żadnym momencie przez sędziego. Zostały porzucone" - przekazał klub na Facebooku.

Sprawą zajmie się teraz Mazowiecki Związek Piłki Nożnej. Na pewno nie obejdzie się bez kar.

Real Madryt trenuje przed starciem Ligi Mistrzów z Borussią Dortmund/Polsat Sport/Polsat Sport
Policja/DAMIAIN BURZYKOWSKI / NEWSPIX.PL/Newspix/East News
Piłka/AFP
Walka Kosów - SEMPA Ursynów/fb.com/WalkaKosow/materiał zewnętrzny
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem