O wszystkim zdecydował jednak Groclin, odbierając podopiecznym Dariusza Kubickiego dwa punkty i pieczętując drugi z rzędu ligowy sukces zespołu z ulicy Reymonta. Wciąż nie wiemy natomiast kto opuści szeregi ekstraklasy. Nawet skazywany na degradację Widzew wygrał z Wisłą Płock i zachował cień szansy na utrzymanie 1-ligowego bytu. Ambitnie (niektórzy na pewno nie zgodzą się z tym stwierdzeniem) walczą także gracze Górnika Polkowice i Świtu Nowy Dwór. Piłkarze na ligowe boiska wracają dopiero 8 czerwca. Przez najbliższe dni wszystkie oczy skupią się na kadrze Pawła Janasa, która rozgrywać będzie towarzyskie mecze z Grecją i Szwecją. ASY Maciej Stolarczyk (Wisła Kraków) Obrońca mistrzów Polski spotkaniem w Łęcznej dał sporo do myślenia trenerowi Kasperczakowi. Zastępujący w podstawowym składzie Nicolę Mijailovica, Stolarczyk strzelił na stadionie beniaminka gola, który "de facto" przypieczętował 9. w historii tytuł "Białej Gwiazdy". 32-letni Stolarczyk za nic nie przejmuje się rywalizacją z dziesięć lat młodszym Serbem i udowadnia, że nie tylko potrafi chronić dostępu do bramki, ale również celnie trafić do siatki rywali. W Łęcznej uczynił to już po raz piąty w tym sezonie i w tej statystyce ustępuje w drużynie jedynie Żurawskiemu i Frankowskiemu! Jacek Banaszyński (Górnik Polkowice) Golkiper beniaminka był bohaterem spotkania na Konwiktorskiej, gdzie zespół z Polkowic niespodziewanie pokonał Polonię i mocno zwiększył swoją szansę na uniknięcie degradacji z ekstraklasy. Popularny "Banan" nie dość, że imponował interwencjami i grą na przedpolu, to jeszcze w 29. minucie kapitalnie obronił rzut karny wykonywany przez Dźwigałę i dobitkę Tarachulskiego. Nic więc dziwnego, że po meczu Banaszyński utonął w objęciach kolegów z drużyny, którzy w ten sposób docenili heroizm swojego bramkarza. Michał Chałbiński (Górnik Zabrze) Wielu - w tym i my w ligowej zapowiedzi - skazywało Górnika na porażkę w Wodzisławiu. Ekipa z Zabrza, wokół której atmosfera była ostatnio gorąca (głównie z powodu kibiców obrażających właścicieli klubu), zdołała jednak wywieźć ze stadionu Odry trzy punkty, a bohaterem meczu był Michał Chałbiński. Były gracz Odry pognębił swoich byłych kolegów, zdobywając dwa gole. Ten ostatni padł dopiero w czwartej minucie doliczonego czasu gry. - Cieszę się, że wraca forma i skuteczność. Zagrałem najlepszy mecz od chwili przyjścia do Górnika - powiedział Chałbiński. Sebastian Mila (Groclin Grodzisk Wlkp.) Kolejny strzelec dwóch goli w tej kolejce. Goli tym ważniejszych, iż przesądzających o zdobyciu tytułu przez krakowską Wisłę już na dwie kolejki przed końcem rundy wiosennej. Groclin zremisował u siebie z Legią 2:2, a Mila wpisał się na listę strzelców w 29. i 39. minucie. Szczególnie pierwsza bramka - zdobyta po pięknym strzale z rzutu wolnego z 25 metrów - była przedniej marki. Wydaje się, iż zarówno Mila jak i cały zespół z Grodziska wraca do dobrej formy. W sam raz by zdążyć przekonać do siebie zagranicznych menedżerów... Łukasz Masłowski (Widzew Łódź) Ten zawodnik jest teraz chyba jedynym w Widzewie, na którego może liczyć Franciszek Smuda. To dzięki Masłowskiemu popularny "Franz" wciąż może mieć choćby resztkę nadziei na utrzymanie łódzkiego klubu w ekstraklasie. Masłowski zdobył w 78. minucie gola, który dał Widzewowi zwycięstwo 2:1 nad płocką Wisłą w meczu ostatniej szansy. Ciekawe, czy sam strzelec wierzy jeszcze w pozostanie RTS-u w szeregach 1-ligowców? CIENIASY Dariusz Dźwigała (Polonia Warszawa) Pomocnik i jeden z liderów "Czarnych Koszul" miał fatalny miniony weekend. Co gorsza, zdarzył się on w bardzo ważnym momencie. Zespół z Konwiktorskiej powinien był wygrać u siebie z Górnikiem Polkowice, by całkowicie oddalić od siebie widmo degradacji. Tymczasem podopieczni Mirosława Broniszewskiego przegrali u siebie 0:1, a Dźwigała nie potrafił wykorzystać tak świetnej okazji jak rzut karny. Jego strzał z 11 metrów obronił Jacek Banaszyński. W ten sposób Dźwigała, chociaż wcale nie był najgorszym piłkarzem na murawie, stał się negatywnym bohaterem spotkania w stolicy. Piłkarze Odry Wodzisław Kibice w Wodzisławiu po raz kolejny zawiedli się na swoich pupilach. Piłkarze Odry, przegrywając z Górnikiem, doznali czwartej z rzędu ligowej porażki, a drugiej z kolei przed własną publicznością. Na szczęście zawodnicy nie ukrywają swojej winy i zapowiedzieli rehabilitację w następnych potyczkach. Ponadto zobowiązali się, że 11 czerwca na meczu z Wisłą Płock, który zakończy sezon Odry, sami pokryją koszty biletów dla kibiców, dzięki czemu na stadion w Wodzisławiu będzie można wejść za symboliczną "złotówkę"! W Odrze chyba za dobrze płacą... Piotr Lech, Górnik Zabrze Spotkanie z Odrą nie miało już wielkiego znaczenia dla Górnika (zabrzanom nie grozi spadek, nie mają również szans na występ choćby w Pucharze Intertoto), jednak bramkarzowi czternastokrotnych mistrzów Polski zupełnie niepotrzebnie puściły nerwy. Dziewięć minut przed końcem, po tym jak Piotr Zdunek podyktował rzut karny dla Odry, Lech wdał się w "pyskówkę" z arbitrem, która kosztowała go kolejno dwie żółte kartki, co oznaczało rzecz jasna czerwoną i wcześniejsze zejście z murawy. Co gorsza, Lech nie chciał udać się do szatni i niewiele brakowało, aby poturbował sędziego z Łodzi. Tego typu emocje nie powinny się udzielać takiemu doświadczonemu bramkarzowi, jakim z pewnością jest Piotr Lech. Marek Jóźwiak (Legia Warszawa) Środkowy obrońca stołecznej drużyny już po raz w trzeci w tym sezonie po czerwonej kartce musiał przedwcześnie opuszczać plac gry. W Grodzisku Jóźwiak dotrwał ledwie do 15. minuty, kiedy to przy prowadzeniu swojej drużyny powalił na ziemię wychodzącego na czystą pozycję Bartosza Ślusarskiego. Osłabiona Legia, zanim opanowała sytuację, straciła po strzałach Mili dwie bramki i w drugiej połowie musiała odrabiać straty. Podopiecznym Dariusza Kubickiego udało się co prawda doprowadzić do wyrównania, jednak taki rezultat oznaczał, że prysła jakakolwiek nadzieja na odebranie Wiśle prowadzenia w tabeli. Tytuł znów powędrował do Krakowa, a Jóźwiak stał się samodzielnym liderem klasyfikacji ... "czerwonych" kartkowiczów. Piłkarze Lecha Poznań Finalista rozgrywek o Puchar Polski przegrał z walczącym o utrzymanie Świtem Nowy Dwór Mazowiecki. Ta sama drużyna, która w imponującym stylu pokonała Legię Warszawa, nie mogła przez 90 minut strzelić bramki outsiderowi. Za brak ambicji, szacunku dla kibiców i fatalną skuteczność, "Kolejorzom" należy się "Cienias". To nic, że utrzymanie Lech ma zapewnione, to nic, że Puchar Polski jest na wyciągnięcie ręki. Profesjonalni piłkarzy, powinni w każdym meczu grać, jakby był to mecz o życie. Tymczasem lechici zupełnie zlekceważyli rywala i polegli w Nowym Dworze. Cytat kolejki: "Wolę wiarę niż inne formy medytacji." - trener Widzewa Franciszek Smuda przed kamerami Canal + Sport po zwycięstwie łodzian nad Wisłą Płock.