Wielkim zwycięzcą długiego majowego weekendu jest także Polonia. "Czarne Koszule" pewnie pokonały Górnika Łęczna 3:0 i w walce o utrzymanie wyrobiły sobie solidną przewagę nad rywalami. Zapraszamy do cotygodniowego przeglądu pozytywnych i negatywnych bohaterów naszej ekstraklasy. ASY Ireneusz Jeleń (Wisła Płock) 9 bramek w sześciu ostatnich spotkaniach. To efektowny bilans Ireneusza Jelenia, dzięki któremu płocka Wisła zgłosiła aspiracje do walki o miejsce premiowane grą w Pucharze UEFA, a sam "Jelonek" odważnie puka do kadry Pawła Janasa. Najlepszy napastnik "Nafciarzy" swoją wysoką formę potwierdził w meczu ze Świtem, dwukrotnie celnie trafiając do siatki nowodworzan. Z takim "Jelonkiem" można (a nawet trzeba!) podbijać Europę! Dariusz Klytta (Dospel Katowice) Krytykowany co nie miara w pierwszych wiosennych potyczkach Dariusz Klytta pokazał się wreszcie z dobrej strony fanom zespołu z Katowic. To właśnie jego dobra gra na przedpolu oraz kwadrans przed końcem kapitalna interwencja w sytuacji sam na sam z Marcinem Narwojszem, uratowała remis walczącym w osłabieniu podopiecznym Lechosława Olszy. Punkt zdobyty w Polkowicach prawdopodobnie pozwoli katowiczanom nie myśleć już o widmie spadku czy baraży, a zasługa w tym przede wszystkim Klytty. Paweł Głowacki (Polonia Warszawa) 20-letni pomocnik stołecznej drużyny bardzo udanie będzie wspominał swój debiut w ekstraklasie. Chociaż młody piłkarz grał niespełna 25 minut, to jednak w doliczonym czasie gry precyzyjnym strzałem po ziemi zza linii pola karnego przypieczętował bardzo ważne zwycięstwo Polonii nad Górnikiem Łęczna. Z takimi piłkarzami "Czarnym Koszulom" żadna krzywda się nie stanie. Marek Saganowski (Legia Warszawa) Kiedy tylko jest na murawie Legia kończy mecz zwycięsko. O kim mowa? Rzecz jasna o Marku Saganowskim, który w siódmym wiosennym występie w barwach ekipy z Łazienkowskiej (zabrakło go tylko w Krakowie) strzelił ósmą bramkę. Tym razem sposobu na powstrzymanie "Sagana" nie znaleźli obrońcy Amiki, którzy w 62. minucie pozwolili mu "dopaść" do piłki, a ten po prostu zrobił swoje i Legia wywiozła cenne trzy punkty z Wronek. Maciej Żurawski (Wisła Kraków) Mówi się, że rolą napastnika jest strzelanie bramek i z tego jest on rozliczany. Maciej Żurawski ma jednak na tyle pewną pozycję w zespole, że może sobie pozwolić również na... asystowanie. W meczu z Widzewem "Żuraw" nie wpisał się na listę strzelców, jednak miał znaczący udział we wszystkich bramkach. To on dośrodkował z rzutu rożnego, gdy gola zdobył Kalu Uche, to on uderzył z rzutu wolnego, gdy na listę strzelców wpisał się Marcin Baszczyński, to wreszcie on podał do Piotra Brożka, który ustalił wynik meczu. Walczący o tytuł króla strzelców napastnik Wisły nie jest typowym łowcą bramek, ani boiskowym egoistą. Gra przede wszystkim dla drużyny, a to cechuje tylko naprawdę wielkich piłkarzy. CIENIASY Grzegorz Kaliciak (Świt Nowy Dwór Mazowiecki) Utytułowany i doświadczony piłkarz powinien być przykładem i oparciem w trudnych chwilach dla swoich kolegów z drużyny. Tymczasem Grzegorz Kaliciak w Płocku pokazał jak bardzo ma "gorącą" głowę. Przy stanie 0:1 i w sytuacji, kiedy jego zespół grał w osłabieniu, co zrobił "Kali"? Nie, nie strzelił wyrównującej bramki, ale brutalnym wślizgiem od tyłu w nogi Janusa pozostawił swoich kolegów w jeszcze większych opałach, bowiem z czerwoną kartką "na karku" musiał przedwcześnie zakończyć spotkanie. Bez dwóch piłkarzy Świt nie był w stanie powalczyć o remis i w efekcie trzy punkty zostały w Płocku, w czym spory udział miał nieroztropny Kaliciak. Górnik Polkowice Mecz z Dospelem był praktycznie spotkaniem "ostatniej szansy" dla jedenastki z Polkowic. Nowy trener (Wiesław Wojno) zapowiadał walkę o zwycięstwo, jednak na zapowiedziach się skończyło. Piłkarze beniaminka nie potrafili znaleźć recepty na dobrze dysponowanego Klyttę i chociaż przerwali złą passę pięciu kolejnych porażek, to jednak z remisu nad Dospelem nie ma co się cieszyć.. Inna sprawa, że okazji gospodarze nie stworzyli sobie zbyt wiele, więc jak tu myśleć o pozostaniu w ekstraklasie jak nie wygrywa się potyczki, którą wygrać należało. Napastnicy Górnika Łęczna Tylko pięć punktów w ośmiu wiosennych meczach to skromny dorobek rewelacyjnie spisujących się jesienią piłkarzy z Łęcznej. Kiedy zimą szeregi beniaminka wzmocnili jeszcze Matys, Kłosiński czy Wolański wydawało się, że podopieczni Jacka Zielińskiego są w stanie powalczyć nawet o puchary. Tymczasem rzeczywistość pokazała "rogi" i piłkarze beniaminka raptem trzykrotnie wiosną pokonywali golkiperów rywali. Statystyka martwi, ale na szczęście widmo spadku nie zagląda drużynie z Łęcznej i jest czas na wyciągnięcie odpowiednich wniosków. Amica Wronki Jeden punkt w trzech ostatnich spotkaniach to kiepski wynik jak na ekipę, która przed rundą wiosenną zapowiadała walkę o mistrzowski tytuł. Teraz te marzenia trzeba odłożyć przynajmniej na kolejny sezon, a porażka z Legią sprawia, że i miejsca premiowanego grą w Pucharze UEFA wronczanie nie mogą być pewni. Powody kryzysu we Wronkach są wszystkim znane, a "wróble ćwierkają", że los Szamotulskiego mogą podzielić kolejni piłkarze (np. Zieńczuk).