Asy i Cieniasy piłkarskiej ekstraklasy
Tylko dwa zespoły pozostają bez porażki po sześciu kolejkach Idea Ekstraklasy. O ile jednak zerowego konta po stronie porażek ze strony Wisły Kraków należało się spodziewać, o tyle dobra postawa Górnika Zabrze jest zgoła sensacyjna.
Zarówno podopieczni Marka Wleciałowskiego jak i piłkarze "Białej Gwiazdy" mają powody do radości po minionym weekendzie. Zabrzanie pokonali u siebie Polonię Warszawa 2:1, a wiślacy w takim samym stosunku ograli na własnym stadionie Pogoń Szczecin.
ASY
Marcel Liczka (Górnik Zabrze)
- Nie wiem jak to powiedzieć, ale to jest jak marzenie - tak Marcel Liczka podsumował swój powrót na murawę w barwach Górnika. Czeski pomocnik nie tylko wrócił, ale i zdobył gola dającego ekipie z Zabrza cenne zwycięstwo 2:1 nad Polonią.
Liczka był wyróżniającym się umiejętnościami oraz inteligencją obcokrajowcem na naszych boiskach w ubiegłym sezonie, dlatego wypada się tylko cieszyć, że wrócił do gry w Idea Ekstraklasie. Cieszą się też na pewno kibice Górnika, których transparent o treści "Gang Marcela" zna cała Polska.
Franciszek Smuda (trener Zagłębia Lubin)
Ten zespół nie będzie tracił tyle goli - obiecywał Franciszek przed swoim debiutem w roli szkoleniowca Zagłębia Lubin. I co? Popularny "Franz" dotrzymał słowa, a w Gdyni Zagłębie nie dość, że nie straciło ani jednej bramki, to na dodatek odniosło pierwsze zwycięstwo w tym sezonie.
Wygrana z Arką 1:0 musi cieszyć właścicieli "miedziowego" klubu, ale to dopiero początek. Wyróżnienie dla Smudy trochę na kredyt. Czekamy na spłatę...
Marek Zieńczuk (Wisła Kraków)
Mamy jeszcze w pamięci niewykorzystane sytuacje Marka Zieńczuka w meczu z Panathinaikosem Ateny w eliminacjach Ligi Mistrzów. Tymczasem w spotkaniu z Pogonią Szczecin, Zieńczuk dwukrotnie trafił do siatki zapewniając zwycięstwo mistrzom Polski. Teraz można tylko żałować, że nie wykazał się taką skutecznością w Atenach. Fakt, Pogoń to nie Panathinaikos, ale z drugiej strony w ostatnim czasie Wisłę opuściło kilku kluczowych zawodników i wielu fachowców zastanawiało się, kto będzie strzelał gole dla krakowian. Teraz już wiadomo kto.
Krzysztof Gajtkowski (Lech Poznań)
Nadspodziewanie łatwo Lech Poznań rozprawił się z Amiką Wronki (4:1), a duża w tym zasługa Krzysztofa Gajtkowskiego. Przy prowadzeniu "Kolejorza" 1:0, Gajtkowski w ciągu sześciu minut zupełnie pogrążył wronczan strzelają im dwie bramki. Wyczyn godny podkreślenia. W obecnym sezonie Gajtkowski ma już na swoim koncie piec trafień i wspólnie z Edim z Pogoni przewodzi w klasyfikacji strzelców.
Dariusz Wdowczyk (Legia Warszawa)
Dariusz Wdowczyk może zaliczyć debiut na stanowisku trenera Legii Warszawa do udanych, choć przyszło mu na to czekać aż do 90 minuty spotkania z Odrą Wodzisław (2:1). Wynik na pewno cieszy zarówno nowego trenera jak i spragnionych zwycięstw fanów stołecznej jedenastki. Gra Legii pozostawia jeszcze wiele do życzenia, ale krok "ku lepszemu" został juŻ zrobiony. Wdowczyk uważany jest za jednego z najzdolniejszych trenerów młodego pokolenia. Teraz stoi przed szansą potwierdzenia tej opinii.
CIENIASY
Grzegorz Jakosz (Arka Gdynia)
W 19. minucie meczu Arka Gdynia - Zagłębie Lubin (0:1) Grzegorz Jakosz brutalnie zaatakował Carlosa Serrę. Brazylijczyk z otwartym złamanie kości piszczelowej został odwieziony do szpitala i zapewne czeka go wielomiesięczna przerwa w treningach. A jaki sposób zareagował sędzia spotkania Piotr Siedlecki? Ukarał Jakosza tylko żółtą kartką!!! Nie wiadomo, czy śmiać się czy płakać. Miejmy nadzieję, że fatalny błąd arbitra naprawi PZPN i Jakosza nie ominie zasłużona kara. Boiskowym brutalom mówimy stanowcze NIE!
Defensywa Odry Wodzisław
Piłkarze Odry Wodzisław mieli ogromną szansę na sprawienie niespodzianki i wywiezienie z Łazienkowskiej punktu. Z niespodzianki i zdobyczy punktowej wyszły nici, gdyż w doliczonym czasie gry Sebastian Szałachowski wykorzystał gapiostwo defensywy Odry i zapewnił trzy punkty legionistom. Wodzisławianie zbyt wcześnie uwierzyli, że upragniony remis mają już w kieszeni i zapomnieli, że gra się toczy do ostatniego gwizdka sędziego. Teraz chyba zapamiętają tę lekcję na długo.
Piłkarze Amiki Wronki
Takiej klęski w meczu derbowym z Lechem chyba nikt w obozie wronieckim się nie spodziewał. Amika przecież spisywała się bardzo dobrze, grając konsekwentnie i solidnie.
Słabszy dzień przyszedł w najmniej odpowiednim dniu, bo w spotkaniu z lokalny rywalem.
- Nie ustrzegliśmy się błędów, a były one straszne - nie mogą wpadać bramki z niczego. Lech tylko kontrował. U nas nie było konsekwencji z tyłu i to jest przyczyna naszej porażki - powiedział lider Amiki Jacek Dembiński.
Nic dodać, nic ująć.
Przemysław Tytoń (Górnik Łęczna)
Chłopaki jednak czasem płaczą... Tytułowi znanej piosenki zaprzeczył w sobotę bramkarz Górnika Łęczna. Przemysław Tytoń ronił łzy w szatni po meczu z Cracovią. Golkiper popełnił minutę przed końcem kosztowny błąd, który na wyrównującą bramkę zamienił Tomasz Moskała.
Sam zawodnik miał do siebie spore pretensje. - Powinienem był wyjść do tej piłki. Była moja, niestety zawahałem się - przyznał Tytoń.
Wyrażaj emocje pomagając!
Grupa Interia.pl przeciwstawia się niestosownym i nasyconym nienawiścią komentarzom. Nie zgadzamy się także na szerzenie dezinformacji.Zachęcamy natomiast do dzielenia się dobrem i wspierania akcji „Fundacja Polsat Dzieciom Ukrainy” na rzecz najmłodszych dotkniętych tragedią wojny. Prosimy o przelewy z dopiskiem „Dzieciom Ukrainy” na konto: 96 1140 0039 0000 4504 9100 2004 (SKOPIUJ NUMER KONTA).
Możliwe są również płatności online i przekazywanie wsparcia materialnego. Więcej informacji na stronie: Fundacja Polsat Dzieciom Ukrainy.