Właśnie zespół z Wronek oraz jedenastki Kolportera Korony, GKS-u Bełchatów i Lecha zamykają tabelę z dorobkiem jednego punktu. Bez zwycięstwa w nowym sezonie pozostają także pretendujące do tytułu Groclin oraz Legia. ASY Łukasz Fabiański (Legia Warszawa) - Swoją postawą pomogłem drużynie i tylko mogę się z tego cieszyć - powiedział po meczu z Górnikiem Łęczna młody bramkarz Legii. Fabiański wykazał się wielką skromnością, bowiem to jego interwencje, ze szczególnym uwzględnieniem pięknej parady w 90. minucie (strzał głową Łukasza Madeja), uratowały punkt podopiecznym Jacka Zielińskiego. To prawda, że golkiperowi drużyny z Łazienkowskiej sprzyjało szczęście (pomógł mu raz słupek), ale szczęście sprzyja zazwyczaj tym, którzy na nie zasługują . A skoro już mowa o uśmiechu fortuny, to Legia zawsze miała szczęście do bramkarzy. Paweł Brożek (Wisła Kraków) Wystarczy strzelić dwie bramki słabemu GKS-owi Bełchatów i już można znaleźć się wśród Asów. Mimo wyróżnienia napastnika Wisły, radzimy wszystkim zachować spokój. Od soboty czytamy tytuły: "Następca Żurawia", "Umarł król, niech żyje... Brożek" itp. Czy nie za szybko stawiamy pomniki młodym piłkarzom? Może poczekajmy jeszcze kilka kolejek z oceną Pawła, któremu życzymy wspaniałej kariery. Jednak fakty są takie, że tylko strzelił dwie bramki, a już robi się z niego - trochę na siłę - bohatera. Poczekajmy z tym "zastępowaniem Żurawia", bo nie zapominajmy, że "jedna jaskółka wiosny nie czyni." Ireneusz Jeleń (Wisła Płock) Co zrobiłby zespół prowadzony przez Mirosława Jabłońskiego bez swojego najlepszego strzelca? Odpowiedź jest prosta, zamiast walczyć w europejskich pucharach, walczyłby o utrzymanie w polskiej ekstraklasie. Na Konwiktorskiej Wisła oddała jeden strzał w światło bramki, ale przyniósł on gościom trzy punkty. Jeleń w swoim stylu minął trzech zawodników Polonii, a potem będąc w sytuacji sam na sam nie dał szans Pawłowi Kieszkowi. Koledzy z drużyny powinni postawić swojemu napastnikowi duże piwo, bo tylko dzięki niemu dostaną premię za zwycięstwo. Claudio Milar (Pogoń Szczecin) Urugwajczyk jest bardzo skuteczny na początku nowego sezonu. Bramka strzelona przeciwko Wiśle Płock w pierwszej kolejce Idea Ekstraklasy, do tego gol zdobyty w meczu z Zagłębiem Lubin, spowodowały, że Milar został liderem strzelców naszej ligi. Trafienie w Polkowicach (tam swoje spotkanie rozgrywało Zagłębie) jest o tyle istotne, że padło już w doliczonym czasie i zapewniło "Portowcom" jeden punkt. A dzięki temu Pogoń wciąż utrzymyje się w czołówce tabeli, zajmując wysokie, drugie miejsce. Paweł Nowak (Cracovia) - Bardzo ładną akcję przeprowadzili Krzysiek Przytuła z Markiem Basterem, a ja ją tylko wykończyłem - mówi skromnie piłkarz, który zapewnił "Pasom" zwycięstwo w niedzielnym meczu z Amiką Wronki. I nie chodzi tutaj o samą bramkę, bo grzechem byłoby spudłować z kilku metrów, ale o wcześniejsze starcia z Marcinem Wasilewskim. Pomocnik Cracovii dwa razy był za szybki dla obrońcy gości, który musiał ratować się faulami, za co ujrzał dwie żółte kartki, a w konsekwencji czerwoną, przez co wcześniej opuścił boisko. "Pasy" nie zmarnowały przewagi jednego zawodnika, a gdyby obie drużyny grały w pełnym składzie trzy punkty wcale nie musiały zostać na Kałuży. CIENIASY Działacze Zagłębia Lubin Oj dostało się działaczom Zagłębia od kibiców. Na płocie stadionu w Polkowicach, gdzie piłkarze z Lubina musieli przymusowo rozegrać spotkanie z Pogonią, zawisły transparenty: "Nie interesuje nas wasza polityka - gdzie nasz stadion?" oraz "Były wielkie obietnice - teraz mamy Polkowice". My także dorzucamy swoje trzy grosze. Rzeczywiście trudno znaleźć wytłumaczenie dla niefrasobliwości kierownictwa Zagłębia. I żadne tłumaczenia tu nie pomogą. Zagłębie nie jest byle klubikiem, by tułać się po cudzych stadionach. Napastnicy Polonii Polonia miała w sobotę dużą przewagę w pojedynku z Wisłą Płock. Co z tego, skoro ani cofnięty Dariusz Dźwigała ani Ensar Arifović nie potrafili znaleźć sposobu na pokonanie Jakuba Wierzchowskiego. Trener Dariusz Kubicki w drugiej połowie sięgnął nawet po Grzegorza Króla, ale to też nic nie dało. Kibice i piłkarze "Czarnych Koszul" narzekali po meczu na postawę sędziego, ale to nie arbiter spowodował, że Polonia przegrała ten mecz. A co? Odpowiadamy: marna skuteczność. Piłkarze GKS-u Bełchatów - Przyjechaliśmy do Krakowa powalczyć, ale moi zawodnicy przestraszyli się mistrza. Nie wierzyli w sukces i oddali pole gospodarzom - powiedział po meczu z Wisłą trener GKS-u Mariusz Kuras. Ta wypowiedź mówi wszystko... Wiemy, że Wisła to wielka firma, ale piłkarzom beniaminka z Bełchatowa przypominamy, że w polskiej lidze każdy może wygrać z każdym. Przestraszyć się kogokolwiek w naszej lidze to wstyd i... powód do umieszczenia wśród Cieniasów. Marcin Wasilewski (Amica Wronki) Obrońca Amiki był bardzo niepocieszony po spotkaniu z Cracovią. Wasilewski z boiskiem musiał się pożegnać już w 42. minucie, kiedy ujrzał czerwony kartonik, w konsekwencji dwóch żółtych, za faule na Pawle Nowaku. - Na pewno tego żałuję, bo osłabiłem zespół. Myślę, że gdybyśmy grali w pełnym składzie, nie przegralibyśmy niedzielnego spotkania - powiedział. Potem piłkarz Amiki był jeszcze bardziej dosadny i nazwał swoje postępowanie "głupotą". Miał rację, ale nie zwróci to już straconych punktów jego zespołowi. Marek Szyndrowski (Kolporter Korona Kielce) Obrońca beniaminka wykazał się piłkarskim "nosem", gdyż znalazł się w odpowiednim miejscu, w odpowiednim czasie, wykańczając dośrodkowanie Jana Wosia. I wszystko byłoby w najlepszym porządku, gdyby nie fakt, że obaj panowie grają... w innych zespołach. Samobój Szyndrowskiego spowodował, iż Odra Wodzisław wywiozła z Kielc trzy punkty. A tego zawodnika mogło w ogóle nie być w sobotę na boisku. Gdyby w inauguracyjnym spotkaniu z Cracovią zobaczył czerwoną kartkę, zamiast żółtej, za faul na wychodzącym na czystą pozycję Tomaszu Moskale, w meczu z Odrą musiałby zastąpić go inny piłkarz. I może jego zmiennik nie strzeliłby do własnej bramki...