Drgnęło również na dole tabeli. Punkty zdobywa katowicki GKS, traci "oczka" Górnik Łęczna, a na horyzoncie nie widać zdecydowanego autsajdera. Robi się naprawdę ciekawie. Na naszą listę Cieniasów znów trafił arbiter, którego słabsza forma dziwnie przejawia się zwykle w Krakowie? ASY Ivica Kriżanac (Groclin Dyskobolia Grodzisk Wielkopolski) Kto jest najskuteczniejszym obrońcą polskiej ekstraklasy? Odpowiedź po szóstej kolejce jest prosta. Defensor Groclinu ma już na koncie trzy bramki, wszystkie zdobyte po uderzeniach głową. W sobotnim spotkaniu z Zagłębiem Lubin Chorwat dwukrotnie wpisał się na listę strzelców. Obie sytuacje były prawie identyczne. Z rzutu rożnego dośrodkowywał Sebastian Mila, a Kriżanac wygrywał walkę o górną piłką z zawodnikami Zagłębia. Szczególnie pierwszy gol był niezwykłej urody. Futbolówka po uderzeniu Chorwata wylądowała w "okienku" lubińskiej bramki. Paweł Drumlak (Cracovia) Gdy na początku kwietnia trafił do "Pasów" nie wszyscy uważali, że był to dobry ruch krakowskiego klubu. Nie od razu, ale stopniowo, "Drumi" udowadnia, że się mylili. W spotkaniu z Lechem ofensywny pomocnik Cracovii zdobył gola otwierającego wynik meczu. Popisał się fantastycznym uderzeniem z prawie 30 metrów, po którym piłka przelobowała interweniującego Krzysztofa Kotorowskiego. Do momentu stracenia bramki, lepsze wrażenie sprawiał "Kolejorz". Prowadzenie pozwoliło "Pasom" na spokojniejszą grę, a w efekcie po jednej z kontr krakowianie strzelili drugiego gola i zdobyli cenne trzy punkty. Tomasz Sokołowski I (Legia Warszawa) Stołeczny klub wywalczył w niedzielę komplet punktów i tylko o dwa "oczka" jest obecnie gorszy od lidera - Wisły Kraków. Największy udział w sukcesie legionistów w Łęcznej miał Tomasz Sokołowski I, zwany też starszym. To on dwukrotnie asystował przy golach zdobytych przez Mirko Poledicę i Łukasza Surmę. Pod koniec meczu "Sokół" mógł sam wpisać się na listę strzelców, ale jego uderzenie trafiło w poprzeczkę. Tomasz Frankowski (Wisła Kraków) Filigranowy napastnik Wisły spotkaniem z Amiką po raz kolejny potwierdził swoje reprezentacyjne aspiracje. Najskuteczniejszy strzelec ekstraklasy, gdy drużyna grała w osłabieniu, strzelił piękną bramkę, która powinna (apelujemy) raz na zawsze rozwiać wątpliwości selekcjonera Janasa. "Franek" ma na koncie 11. trafień w obecnych rozgrywkach i już tylko 2 goli brakuje mu do prestiżowego "Klubu Stu", czyli piłkarzy, którzy w historii swoich występów w ekstraklasie zdobyli co najmniej 100 bramek. Jeśli Frankowski utrzyma formę (w co rzecz jasna nie wątpimy), to ta granica będzie "zagrożona" już w najbliższym meczu wiślaków w Lubinie. Krzysztof Bukalski (Górnik Zabrze) Doświadczony pomocnik przeżywa najwyraźniej w Zabrzu drugą młodość. Kiedy Bukalski trafia do siatki ,Górnik schodzi po meczu do szatni zwycięsko. Tak było w meczu z Pogonią, tak było także w starciu z Odrą, kiedy to jego uderzenie z dystansu przypieczętowało sukces podopiecznych Wernera Liczki. Jego dobra gra w sobotni wieczór, została doceniona tradycyjnym w Zabrzu kogutem, my w nagrodę przyznajemy "Asa". CIENIASY Michał Goliński, (Lech Poznań) Po wspaniałych występach w pierwszych dwóch kolejkach ekstraklasy (trzy efektowne gole i dwa zwycięstwa Lecha) 23-letni utalentowany pomocnik typowany był już na przyszłego lidera swojej drużyny. Tymczasem w sześciu kolejnych spotkaniach "Kolejorz" doznał samych porażek, a popularny "Golina" gdzieś zagubił swoje niewątpliwie spore umiejętności i nie potrafi wziąć na siebie roli głównego rozgrywającego. Ma do niego o to spore pretensje trener Czesław Michniewicz, swoich żali nie kryją również kibice. Miejmy nadzieję, że Goliński szybko się odnajdzie, bo nikt w Poznaniu nie che już oglądać Lecha walczącego o ... utrzymanie. Lech Poznań Nie tylko Goliński zasługuje na Cieniasa, więc w przypływie hojności pozwoliliśmy sobie także na burę dla całego zespołu "Kolejorza". Skoro nie idzie najlepszemu piłkarzowi nie wolno się załamywać, tylko trzeba próbować go zastąpić. Niestety w Lechu próżno szukać takich kreatywnych piłkarzy i efekt takiego stanu rzeczy jest opłakany. Po sześciu kolejnych porażkach pora na jakieś odważniejsze decyzje. Apel kierujemy rzecz jasna do trenera Michniewicza. Nikola Mijailović (Wisła Kraków) Obrońca mistrzów Polski nie będzie mile wspominał meczu z Amiką Wronki. Nie minęło 45 minut, a on mógł już schodzić do szatni. Za dwa bezsensowne faule na Karolu Gregorku zobaczył dwie żółte, w konsekwencji czerwoną kartkę. To nie pierwszy taki wybryk Nikoli w Wiśle. Podobna sytuacja miała miejsce w marcu br., kiedy Serb wyleciał z boiska już w 29. minucie w spotkaniu z Górnikiem Zabrze. Wtedy Wisła wygrała 4:0, w niedzielę w Krakowie padł remis 1:1. Odra Wodzisław - Zagraliśmy jak frajerzy, jak goście, którzy znaleźli się na pikniku - powiedział po meczu z Górnikiem Zabrze pomocnik Odry Wodzisław Piotr Rocki. Rzeczywiście "Rocky" i spółka kolejny raz pokazali, że są bardzo średnim zespołem. O ile do tej pory wodzisławianie lepiej spisywali się na wyjazdach, niż na własnym stadionie, to w sobotę również w Zabrzu zagrali "bezpłciowo". Wydaje się, że odejście Edwarda Sochy, który wyszukiwał talenty w niższych ligach znacząco osłabiło sztab szkoleniowy Odry. Jarosław Żyro (sędzia) Mocne słońce świecące w niedzielne popołudnie na stadionie w Krakowie, chyba zaszkodziło arbitrowi z Bydgoszczy. Jarosław Żyro wyklęty wcześniej przez kibiców Cracovii, tym razem zaszedł za skórę fanom Wisły. Chyba największy zarzut wobec arbitra mogą mieć sami piłkarze, gdyż Żyro dopuszczał do bardzo ostrych starć, czego skutkiem są liczne urazy zawodników. "Żyro od początku meczu był jakiś zagubiony, nie wiedział za bardzo co się dzieje" - ocenił pracę sędziego Maciej Żurawski i raczej się nie mylił. Pan Żyro w Krakowie uzyskał już status "persona non grata".