Rozczarowaniem tej kolejki była postawa poznańskiego Lecha, który po dwóch pucharowych porażkach z Terekiem Grozny w niedzielę poniósł klęskę przed własną publicznością z Amiką. Nadal nie mogą złapać właściwego rytmu płocka Wisła oraz Górnik Łęczna. "Nafciarze" już po 32. minutach zostali upokorzeni w Krakowie, natomiast solidnie wzmocnieni przed sezonem podopieczni Bogusława Kaczmarka ulegli u siebie Odrze (drugie wyjazdowe zwycięstwo z rzędu!) i dla nich była to trzecia porażka na starcie rozgrywek. ASY Marek Zieńczuk (Wisła Kraków) Powoli acz regularnie Marek Zieńczuk wprowadza się do zespołu Wisły Kraków. W każdym meczu widać postęp w grze lewoskrzydłowego i większe zrozumienie z kolegami. W spotkaniu z imienniczką z Płocka Zieńczuk zaliczył dwie asysty, przy golach Frankowskiego i Żurawskiego, godnie w tym zastępując kontuzjowanego Mirosława Szymkowiaka. A w nagrodę otrzymał powołanie od Pawła Janasa na mecze z Irlandią Północną i Anglią. Od nas Zieńczuk dostaje "Asa". Marcin Kikut (Amica Wronki) Zaledwie 120 sekund potrzebował Marcin Kikut, aby dwukrotnie pokonać Waldemara Piątka i pogrążyć Lecha Poznań w derbach Wielkopolski. Gospodarze mają szczęście, że podań młodego pomocnika "kuchennych' nie wykorzystali jego koledzy, bo wynik mógłby być o wiele wyższy. Kikut prezentuje się wybornie, mimo że nie ma jeszcze podpisanego zawodowego kontraktu z klubem z Wronek. Dlaczego? Chyba działacze Amiki nie chcą stracić zdolnego piłkarza. Piotr Rocki (Odra Wodzisław) Gol strzelony przez Rockiego w meczu przeciwko Górnikowi Łęczna może śmiało pretendować do miana bramki kolejki. Już podanie Tomasza Szewczuka zasługuje na uznanie, ale to co zrobił Rocki było prawdziwym majstersztykiem. Piłkarz Odry przejął piłkę na środku pola karnego. Przerzucił futbolówkę na wybiegającym z bramki Robertem Mioduszewskim i ze stoickim spokojem skierował ją głową do pustej bramki. Więcej takich akcji w wykonaniu podopiecznych Ryszarda Wieczorka, a zamiast serii porażek będzie seria zwycięstw. Ivica Kriżanac (Groclin Dyskobolia) 26-letni Chorwat poprowadził swój zespół do trzeciego z rzędu zwycięstwa. Obrońca Groclinu widząc przez 50 minut nieporadność swoich kolegów z ataku sam ruszył z piłką do przodu i po nieudanej pułapce ofsajdowej "odczarował" bramkę Pogoni. Jak się później okazało był to przełomowy moment dla losów spotkania. Goście musieli zagrać odważniej i odkryć się, co ułatwiło podopiecznym Dusana Radolsky'ego zdobycie gola i kolejnych trzech punktów. Groclinowi gratulujemy Kriżanaca! Zbigniew Murdza (Zagłębie Lubin) Na naszej liście nieco na wyrost, ale jego muśnięcie piłki przy strzale Pacha było naprawdę ważne. A że wszystko działo się w 88. minucie meczu i zapewniło Zagłębiu cenny wyjazdowy remis w Zabrzu, wyróżnienie nie powinno dziwić. W życiu trzeba mieć szczęście... CIENIASY Wojciech Borecki (trener GKS-u Katowice) Przyznajemy, trener zespołu z Bukowej nie ma łatwego zadania. GKS nie ma składu, ani pieniędzy i walka w dole tabeli nie jest zaskoczeniem. Jednak seria czterech porażek z rzędu musi spowodować wywołanie do tablicy szkoleniowca. - Po tych trzech porażkach liczyliśmy tu na ten jeden punkcik - przyznał po przegranym meczu z Polonią (0:2) w Warszawie Borecki. Panie trenerze! Były już w naszej lidze drużyny, które wygrywały dysponując mniejszym potencjałem. Życzymy znalezienia się wśród "Asów". Czesław Michniewicz (trener Lecha Poznań) Przed sezonem w Poznaniu zapowiadano walkę o najwyższe cele. Tymczasem forma jaką prezentują ostatnio piłkarze "Kolejorza" nie napawa optymizmem. Cztery mecze, cztery porażki. Z Pogonią Lech przegrywa (1:3) grając z przewagą jednego zawodnika. W Pucharze UEFA kompromitujące porażki z Terekiem Grozny i teraz klęska w derbach Wielkopolski z Amiką (0:4). Porażki fatalnie wpłynęły nie tylko na piłkarzy, ale także na trenera Czesława Michniewicza, który nie potrafi wyzwolić sportowej złości u swoich podopiecznych. Teraz ligowców czeka dwutygodniowa przerwa w rozgrywkach (mecze reprezentacji). - Trzeba będzie pozbierać zespół - powiedział po meczu Michniewicz. Zgadza się i to jak najszybciej. Mauro Cantoro (Wisła Kraków) Gorąca argentyńska krew uderzyła Mauro Cantoro do głowy. Pomocnik Wisły w końcówce spotkania z Wisłą Płock "z byka" uderzył w skroń Patryka Rachwała. Znokautowany rywal padł na murawę, a Cantoro spokojnie podszedł do ławki, aby się napić. Gdy arbiter pokazał mu czerwoną kartkę, ten nawet nie protestował. Argentyńczyk odpocznie od gry w lidze minimum trzy mecze i oby w tym czasie przemyślał swoje zachowanie. Mamia Jikija (Wisła Płock) W 34. minucie meczu w Krakowie, trener Mirosław Jabłoński nie wytrzymał i dokonał pierwszej zmiany, zdejmując z boiska środkowego obrońcę. Trudno mu się dziwić, bo stracić 4 bramki w 34 minut to nie lada sztuka. Czy winny był tylko Mamia Jikija? Na pewnie nie tylko, ale to głównie jego błędy zaważyły na tym, że krakowianie wchodzili w pole karne płocczan jak "w masło". Co ciekawe po zejściu Gruzina Wisła z Płocka przestała tracić gole. Jednak trener Jabłoński zna się na robocie. Marek Baster (Cracovia) Trzeci z rzędu mecz, w którym błędy w obronie Marka Bastera, drużynę Cracovii kosztują cenne punkty. Kiedy Łukasz Surma wrzucił piłkę za plecy obrońców, Baster rzucił się w pogoń za Piotrem Włodarczykiem. Kiedy go już dogonił w polu karnym, "Włodar" kiwną go jak juniora i posłał piłkę do bramki, strzelając zwycięskiego gola. Jeśli w następnym meczu Baster zagra na lewej obronie (większość kariery grał w pomocy), można będzie z góry przewidzieć rozwój wydarzeń na boisku.