Wśród Cieniasów tym razem nie mieliśmy problemu. Robert Gubiec "wyciął numer", który przejdzie do historii rozgrywek ligowych, jak niegdyś bramka Jojko. ASY Stanko Svitlica (Legia Warszawa) Król strzelców poprzedniego sezonu nadal znajduje się w znakomitej formie. W spotkaniu z Amiką, najpierw sędzia nie uznał mu prawidłowo zdobytej bramki, ale wyzwoliło to tylko jeszcze więcej sportowej złości u Serba, do którego należał ostatni kwadrans meczu. Kapitalny strzał z rzutu wolnego Svitlicy pozwolił Legii wyrównać, a w doliczonym czasie gry jeszcze jedno celne uderzenie przytomnego w polu karnym Serba sprawił, że trener Amiki Stefan Majewski (jak sam przyznał) miał "czarno przed oczami". Adam Piekutowski (Wisła Kraków) Przed tygodniem od miejsca wśród Cieniasów Piekutowskiego uratowali koledzy, dobrą formą strzelecką niejako "zamazując" wpadkę Adama przy drugim golu dla Groclinu. Tym razem bramkarz Wisły z pewnością zasługuje na wyróżnienie. Interwencje przy dwóch następujących tuż po sobie uderzeniach Cichona był filmowe, a niczym nie ustępowała im parada po strzale Rachwała. Wszystkie "obrony" pozwoliły utrzymać Wiśle prowadzenie do przerwy, "Piekut" więc walnie przyczynił się do wygranej krakowian w Łodzi. Marcin Nowacki (Odra Wodzisław) Młody pomocnik Odry wyrasta powoli na lidera zespołu, który w przerwie letniej stracił trochę ze swojej "siły ognia". Nowacki wziął na siebie ciężar prowadzenia gry ekipy z Wodzisławia i wychodzi mu to coraz lepiej. Co więcej, potrafi także wspomóc kolegów z ataku. W meczu z Lechem między 74. a 82. minutą sam rozstrzygnął losy meczu, najpierw wykorzystując jedenastkę, a chwilę potem pięknym lobem, kończąc kontrę. Sylwester Czereszewski (Górnik Łęczna) Były reprezentant Polski, a obecnie najlepszy snajper rewelacyjnego beniaminka z Łęcznej, po raz drugi w tym sezonie znalazł się na liście "Asów". Tym razem "Czereś", pięknym strzałem bez przyjęcia piłki, otworzył wynik spotkania z Polonią, sprawiając sobie wyśmienity prezent na 32. urodziny. To czwarty gol w obecnych rozgrywkach odrodzonego na Lubelszczyźnie Czereszewskiego, który zapomniał już chyba o niezbyt udanych epizodach w Lechu i Widzewie. Piotr Lech (Górnik Zabrze) Kolejny bramkarz na naszej liście. Golkiper zabrzan nie wyróżnił się wprawdzie w Grodzisku jakimiś fenomenalnymi paradami, ale za to imponował pewnością i spokojem przy licznych wyjściach z bramki oraz interwencjach. As dla Piotra Lecha może więc trochę na zachętę i w uznaniu solidności, której tak często brakuje na ligowych boiskach. CIENIASY Robert Gubiec (Polonia Warszawa) Wprawdzie leżącego się nie kopie, ale... Trudno naprawdę przejść do porządku nad tym, co zrobił bramkarz "Czarnych Koszul" w meczu w Łęcznej. Gubiec w 90. minucie przy stanie 1:1 dosłownie oddał piłkę przed własną bramką Skwarze, który strzelił do pustej bramki. - Słyszałem gwizdek - zarzeka się golkiper, a szczęśliwy strzelec dodaje: - Jestem niskiego wzrostu, więc może bramkarz mnie nie widział. Naprawdę szczerze żal nam Gubca, któremu po tym wypadku ciężko będzie się pozbierać. Jarosław Żyro (sędzia z Bydgoszczy) Kończący zmagania 8. kolejki niedzielny mecz w Grodzisku wzbudził niesmak sympatyków Górnika Zabrze. Mądrze grający w defensywie podopieczni Waldemara Fornalika mogli mecz z Groclinem nawet wygrać, jednak fatalny błąd arbitra pozbawił zabrzan kompletu punktów. W 74. minucie Jarosław Żyro niesłusznie zasygnalizował pozycję spaloną wychodzącego do podania z głębi pola Aco Stojkova, który znalazł się później w doskonałej sytuacji i przelobował Liberdę, kierując piłkę do siatki. Telewizyjne powtórki ewidentnie wykazały, że Macedończyk w chwili podania był co najmniej metr przed ostatnim obrońcą Groclinu i o spalonym nie mogło być mowy. Błędy zdarzają najlepszym, ale teraz nikt nie zwróci przecież zabrzanom cennych punktów. Ofensywa Lecha - Widzieliście jakie mieliśmy sytuacje. Przecież takie okazje wykorzystują nawet juniorzy! - żalił się i złościł po meczu w Wodzisławiu Piotr Reiss. Większą cześć meczu lechici byli zdecydowanie lepszym zespołem od Odry, ale marnowane szanse Grzelaka, Kaczorowskiego czy Reissa spowodowały, że trzy punkty zostały na Śląsku. Kiedy skończy się snajperska nieudolność napastników Lecha? Na to pytanie już od dłuższego czasu nie mogą znaleźć odpowiedzi sympatycy "Kolejorza". Marcin Borski (sędzia z Warszawy) Pierwszą połowę meczu Widzew - Wisła arbiter ze stolicy prowadził niemal wzorowo, ale zupełnie pogubił się w drugiej. Kontrowersyjna czerwona kartka dla Stolarczyka, mało zdecydowana reakcja przy starciu Patera z Juliano, niepodyktowany karny dla łodzian po faulu Baszczyńskiego na Juliano, to najpoważniejsze błędy pana Borskiego. Czy błędy te wypaczyły wynik meczu? Trudno powiedzieć, ale były poważne! Defensywa Amiki Przez 75 minut Amica dzielnie odpierała zmasowane ataki legionistów, ale w końcówce spotkania defensywa zespołu z Wronek nie popisała się. Zagubieni po wyrównaniu Svitlicy, obrońcy gości popełniali błąd za błędem i w efekcie skończyło się to stratą dwóch goli już w doliczonym czasie gry. Trzy bramki stracone w pucharowym meczu w Katowicach, teraz trzy bramki stracone na Łazienkowskiej - nie wystawia to najlepszego świadectwa drużynie aspirującej do mistrzowskiego tytułu. Czy obrońcom Amiki również zrobiło się "czarno przed oczami"?