Wśród bohaterów ostatniej kolejki prym wiodą piłkarze "Czarnych Koszul". Poloniści rozegrali bardzo dobry mecz i bezlitośnie rozprawili się z mitem wielkiej Legii opartej na cudzoziemcach. Tajemnica sukcesu Polonii tkwi dokładnie w tym samym, czego brakuje nie tylko Legii, ale także Wiśle i Lechowi: w zespołowej grze i determinacji. "Czarne Koszule" twardą grą wywalczyły przewagę w środku pola, dlatego nie przez przypadek właśnie pomocnicy Polonii dominują wśród kandydatów na Asa. Legioniści zupełnie nie mogli poradzić sobie z Bruno i Adrianem Mierzejewskim. W dodatku obaj okrasili swoją grę golami. Piłkarzem meczu był jednak Łukasz Piątek. Też miał okazję strzelić bramkę, ale kto będzie mu wypominał zmarnowaną "setkę", skoro miał udział przy wszystkich golach kolegów? Aż trudno uwierzyć, że tydzień temu nie zmieścił się w kadrze meczowej... Mecz Ruchu z Wisłą był znacznie gorszym widowiskiem, ale kilku piłkarzy "Niebieskich" sumiennie zapracowało na wysokie noty. Krzysztof Nykiel z kolegami z obrony zagrał na zero z tyłu, a na dodatek strzelił gola - pierwszego w 76. meczu w Ekstraklasie. Drugim rzucił wiślaków na kolana Gabor Straka. Mijał rywali jak tyczki, a do tego przez cały mecz harował w środku pola. Po dwa gole zapisali snajperzy Jagiellonii - Tomasz Frankowski i Widzewa - Darvydas Sernas. "Franek" ma już na koncie 135 bramek w lidze. Trudno o lepszy komentarz. Z kolei Sernas prowadzi w klasyfikacji najlepszych strzelców - po dwóch kolejkach ma już trzy gole. Te strzelone w Kielcach są tym cenniejsze, że dały Widzewowi zwycięstwo w meczu, który przegrywał już od 18. minuty. Wygląda na to, że snajpera z prawdziwego zdarzenia ma wreszcie także Śląsk. Wrocławianie pokonali w Krakowie "Pasy" wbijając im aż trzy gole. Dwa z nich było autorstwa króla strzelców ligi boliwijskiej - Cristiana Diaza. Piłka szuka Argentyńczyka i powinien liczyć się w walce o króla strzelców Ekstraklasy. Kibice Cracovii długo uczyli się wypowiadać nazwisko Saidiego Ntibazonkizy, ale było warto. Już w pierwszym meczu ligowym swojej drużyny Burundyjczyk pokazał, że jest wart 700 tys. euro, jakie wyłożyła za niego Cracovia. Szybki, dynamiczny, potrafiący dośrodkować tak, jak niewielu piłkarzy w polskiej lidze, na razie nie ma jednak wsparcia w kolegach, a sam "Pasów" nie zbawi. Dziesięć tysięcy widzów na Dialog Arenie w Lubinie oczekiwało zwycięstwa KGHM Zagłębia, ale gospodarzy przyćmił Grzegorz Bonin. Jego rajdy siały popłoch w szeregach rywali. Miał udział przy golu Tomasza Zahorskiego, a w 64. minucie potrafił zamienić - wydawałoby się straconą już piłkę - na piękną asystę, po której padł zwycięski gol dla Górnika. Piłkarze Lecha są zupełnie bez formy i gdyby nie Jasmin Burić w bramce, przegraliby z Arką i to na własnym stadionie. Tuż przed końcem meczu nie dał się pokonać w sytuacji sam na sam z Labukasem. Mariusz Pawełek zapewne znów będzie wysoko w klasyfikacji Cieniasów 2. kolejki, bo trudno rozgrzeszyć bramkarza, gdy dostaje gola "za kołnierz", ale zrzucenie całej odpowiedzialności na niego za porażkę "Białej Gwiazdy" z Ruchem byłoby niesprawiedliwe. Mocnym faworytem do miana Cieniasa jest cały zespół Wisły. Na podstawie gry "Białej Gwiazdy" w ostatnich meczach trudno powiedzieć o niej, że jest drużyną. Gra tak, jakby była zlepkiem przypadkowych piłkarzy. W ofensywie szarpał jeszcze Patryk Małecki, ale obrona po raz kolejny grała kompromitująco słabo. Najsłabszym jej ogniwem był Erik Czikosz, po którego stratach Ruch strzelał gole. Przez kardynalne błędy w obronie swoje mecze przegrały także Zagłębie i Cracovia. "Pasy" traciły frajerskie bramki - za dwie z nich największą winę ponosi zagubiony we własnym polu karnym Piotr Polczak. Z kolei Górnik strzelał gole, bo ułatwili mu to obaj stoperzy "Miedziowych" Michał Stasiak i Csaba Horvath. Pierwsze ligowe mecze pokazały, jak wiele straciło Zagłębie po odejściu Iliana Micanskiego, zwłaszcza że mający strzelać gole Traore jest kompletnie bez formy. Cześć fanów Legii zastanawiała się po meczu z Arsenalem (5-6) czy londyńczycy potraktowali rywali na serio. Odpowiedź przyszła po tygodniu. Sezon jeszcze się dobrze nie zaczął, a tu już wypada przepraszać kibiców. Co z tego, że Takesure Chinyama powinien strzelić kilka bramek, a wprowadzony w drugiej połowie Maciej Iwański okazał się o klasę lepszy od Cabrala, skoro Legia przyjmowała kolejne ciosy? Najlepiej z najbogatszej trójki wyszedł Lech, który obronił punkt. W dramatycznych okolicznościach po bezbarwnej grze i to u siebie z Arką. Tuż przed meczem z Dnipro o Ligę Europejską nikt nie ma wątpliwości, że mistrzowie Polski są w coraz większym kryzysie. W sobotę nie potrafili oddać celnego strzału! Zbiorową nominację na Cieniasa przyznajemy także piłkarzom Korony Kielce. Po dwóch meczach na własnym stadionie mają tylko punkt, a przecież nie grali z zespołami pretendującymi do mistrzostwa czy gry w pucharach. Co z tego, że Andrzej Niedzielan wyprowadzał Koronę na prowadzenie, skoro kielczanie później pozwalali odebrać sobie punkty? Przeczytaj relacje z meczów 2. kolejki Ekstraklasy Ruch Chorzów - Wisła Kraków 2-0 Korona Kielce - Widzew Łódź 1-2 KGHM Zagłębie Lubin - Górnik Zabrze 1-2 Lech Poznań - Arka Gdynia 0-0 Polonia Bytom - Lechia Gdańsk 1-1 Jagiellonia Białystok - PGE GKS Bełchatów 3-1 Polonia Warszawa - Legia 3-0 Cracovia - Śląsk Wrocław 2-3