Po tym zwycięstwie podopieczni Arsena Wengera umocnili się na prowadzeniu w tabeli, bowiem punkty stracił Manchester United, który nieoczekiwanie zremisował na Old Trafford z Leeds United 1:1. Zobacz tabelę Premier League Chelsea po raz ostatni w lidze pokonała Arsenal w 1995 roku i fani zespołu Abramowicza na kolejny taki sukces będą musieli jeszcze trochę poczekać. 134. derby Londynu rozpoczęły się jednak od mocnego uderzenia gospodarzy. Tuż po pierwszym gwizdku sędziego, na środku boiska piłkę stracił Patrick Viera i futbolówkę natychmiast przejął Geremi. Po dośrodkowaniu Kameruńczyka, w polu karnym Mutu zgrał głową piłkę do Eidura Gudjohnsena i pozostawiony bez opieki Islandczyk z ostrego kąta już w 28. sekundzie meczu zdobył prowadzenie dla Chelsea. To były miłe złego początki dla podopiecznych Claudio Ranieriego. Kwadrans później Vieira zrehabilitował się za koszmarny błąd na początku meczu i po wspaniałym podaniu Denisa Bergkampa, w sytuacji sam na sam, francuski pomocnik strzałem w krótki róg pokonał Neila Sullivana. Irlandzki bramkarz "The Blues" był negatywnym bohaterem akcji z 21. minuty, która zadecydowała o sukcesie "Kanonierów". Z rzutu rożnego dośrodkował Henry, interweniujący Sullivan minął się z piłką, a z tego prezentu momentalnie skorzystał najbardziej przytomny Brazylijczyk Edu, który skierował futbolówkę praktycznie do pustej bramki. W drugiej połowie goście konsekwentnie pilnowali wyniku, a kiedy w 59. czerwoną kartką, po faulu na rozgrywającym świetne spotkanie 19-letnim Gael Clichy, ukarany został Gudjohnsen, stało się jasne, że zespół Romana Abramowicza nie będzie w stanie złamać oporu lokalnych rywali. Do końcowego gwizdka rezultat nie uległ zmianie i w ten sposób Arsenal po raz drugi w tym sezonie zakończył zwycięsko ligową konfrontację z Chelsea (jesienią na Highbury "Kanonierzy" także wygrali 2:1). Zobacz wyniki 26. kolejki Premier League