"Kanonierzy" są bardzo niewygodnym rywalem dla "Kogutów", którzy nie potrafią pokonać lokalnego rywala w lidze od 10 lat, a na stadionie Arsenalu, wpierw Highbury, a potem Emirates Stadium od 1993 roku. W sobotę ta passa nie została przerwana. Arsenal trzy punkty zapewnił sobie praktycznie pod koniec pierwszej połowy, kiedy w przeciągu minuty strzelił dwa gole. Najpierw van Persie wykorzystał dośrodkowanie Bakariego Sagny i z kilku metrów pokonał bardzo dobrze broniącego Heurelha Gomesa, a 11 sekund po wznowieniu gry od środka swoją indywidualną akcję wykończył Fabregas. Hiszpan przejął piłkę po stracie Wilsona Palaciosa i mijając po drodze jeszcze dwóch rywali nie dał szans Brazylijczykowi. Wynik meczu ustalił ponownie van Persie. Holender wykorzystał gapiostwo obrony Tottenhamu, która po tym jak Benoit Assou-Ekotto sfaulował Eduardo i zasygnalizowaniu tego faktu przez sędziego asystenta stanęła. Prowadzący sobotnie spotkanie Mark Clattenburg zastosował jednak przywilej korzyści, gdyż piłka trafiła pod nogi Sagny, a ten po krótkim biegu dośrodkował w pole karne, gdzie był już jego kolega z zespołu. Prowadzący "Kanonierów" Arsene Wenger miał więc powody do radości, tym bardziej, że odkąd przejął zespół w 1996 roku, zdobył z nim już 1000 punktów w Premier League. Zobacz wyniki i strzelców bramek w sobotnich meczach Premier League