"Kanonierzy" już bardzo długo, jak na taki klub, pozostają bez trofeum. Arsene Wenger i jego podopieczni nie potrafią nic wygrać od 2005 roku, kiedy wywalczyli Puchar Anglii. Wydawało się, że wspaniałą okazją do przerwania tej niekorzystnej passy będzie niedzielne spotkanie z Birmingham. Nic z tych rzeczy. To rywale po raz drugi w swojej historii, a pierwszy od 48 lat, wznieśli do góry Puchar Ligi. Prowadzenie dla drużyny Aleksa McLeisha padło w 28. minucie. Nikola Żigić uderzeniem głową z bliska pokonał Szczęsnego, który nie zdążył do wieżowca z Serbii. Arsenal wyrównał jeszcze przed przerwą. W 39. minucie najpierw Jack Wilshire trafił piłką w poprzeczkę, a następnie Andriej Arszawin znalazł w polu karnym Robina van Persiego, a ten uderzeniem z woleja posłał futbolówkę do siatki. W drugiej połowie "Kanonierzy" osiągnęli przewagę, ale w bardzo dobrze w bramce "The Blues" spisywał się Ben Foster. Wreszcie nadeszła 89. minuta. Foster wykonywał rzut wolny, po którym Żigić zgrał piłkę głową w kierunku bramki. Wystartowali do niej Szczęsny i Laurent Koscielny, którzy zamiast w spokoju ją przechwycić, to przeszkodzili sobie i futbolówka poleciała w kierunku Obafemiego Martinsa. Rezerwowemu napastnikowi Birmingham City nie pozostała nic innego jak umieścić ją w siatce. - Czuję, jakby to było najważniejsze zwycięstwo w moim życiu - powiedział uradowany McLeish. Wielkie powody do radości miał też Carson Yeung, właściciel Birmingham City, który w niedzielę obchodził 51. urodziny. Szczęsny na pewno nie zapomni tego wieczoru na Wembley. W ocenie AFP został najgorszym zawodnikiem meczu, dostając tylko "trójkę" w dziesięciostopniowej skali. Agencja obarcza go winą za to, że pozwolił piłce dotrzeć do Martinsa w samej końcówce, a także zastanawia się czy przy golu Żigicia Polak nie mógł się zachować lepiej. Podobne zdanie o bramkarzu ma popularny serwis "Goal.com", który również uważa, że był najgorszy na murawie w przeciwieństwie do jego vis-a-vis Fostera uznanego za najlepszego na boisku. W jego ocenie Szczęsny nie tylko zawinił przy obu bramkach, ale miał także szczęście, że na początku meczu nie wyleciał za faul w polu karnym na Lee Bowyerze. Uratowała go niesłusznie podniesiona chorągiewka sędziego liniowego, który uznał, że zawodnik Birmingham City był na pozycji spalonej. Foster powiedział jednak, że za stratę bramki nie można winić Szczęsnego. Według niego, błąd popełnił Koscielny, który prawdopodobnie nie dostosował się do wezwania Polaka. - Środkowy obrońca zaangażował się w akcję, kiedy to w ogóle nie było konieczne - bronił kolegi po fachu 28-letni Anglik. <a href="http://wyniki.interia.pl/mecz-arsenal-londyn-birmingham-city-fc-2011-02-27,mid,415760">Zobacz strzelców goli i składy z z meczu Arsenal - Birmingham</a>