Mistrzostwa świata w Katarze dziś Polakom kojarzą się z dwoma rzeczami. Po pierwsze defensywny styl gry, jaki zaprezentowała wówczas drużyna prowadzona przez Czesława Michniewicza. Na niektóre mecze Biało-Czerwonych naprawdę bardzo trudno się patrzyło i gdyby nie element patriotyczny, prawdopodobnie najlepszą opcją byłaby zmiana kanału na inny. Wspaniała informacja dla polskich kibiców. Wielki mecz możliwy w naszym kraju Drugą kwestią jest rzecz jasna to, co działo się po turnieju. Mowa o aferze premiowej, która wybuchła w naszym kraju. O ile to pierwsze wspomnienie może być w jakimś stopniu pozytywne, o tyle to związane z pieniędzmi jest jednoznacznie odrzucające. Propozycja premii od premiera Rzeczypospolitej Polskiej miała się konkretyzować po meczu przegranym 0:2 z Argentyną. Argentyńczyk wspomina mundial w Katarze. Porównał Michniewicza do...Mourinho Tamto spotkanie z pewnością nie należało do najatrakcyjniejszych. Czesław Michniewicz zastosował ultradefensywną taktykę, która skupiała się głównie na przeszkadzaniu rywalom. W pierwszej połowie ten plan jeszcze jakkolwiek się sprawdzał. W drugiej części meczu zabrakło sił i otworzyły się przestrzenie, które Argentyńczycy skrzętnie wykorzystali. To spotkanie wspomina analityk Argentyny Matias Manna, który zdecydował się na zaskakujące porównanie Czesława Michniewicza. Media: Jakub Kwiatkowski otrzymał nową posadę. Ma trafić do TVP - Punktem odniesienia dla nas było, że trener Polaków podziwiał Mourinho. Ustawiali się bardzo defensywnie i barykadowali całe pole karne, tak jak lubi to robić Jose. Dobrze wybijali wszystkie wrzutki, więc trenowaliśmy, aby zagrywać piłki w drugie tempo i wycofywać podania. Mniej więcej tak zdobyliśmy bramkę. Ale kluczowe było dla nas, że Pezzela grał z Romą w Europie i znał inne koncepty treningu na taką defensywę. Był rezerwowym, ale posłuchaliśmy go i to zadziałało - powiedział w rozmowie dla UrbanaPlayFM. W Polsce często mówiło się o Michniewiczu "polski Mourinho" z powodu tego, że potrafi przygotować plan na konkretnego rywala i doskonale go zrealizować ze swoimi piłkarzami. Trudno było się jednak spodziewać, że sam przyszły mistrz świata w takim stylu odbierze naszego byłego selekcjonera.