Przyjście Luisa Antonio Valencii do "Czerwonych Diabłów" zbiegło się z odejściem Cristiano Ronaldo do Realu Madryt. Ekwadorski - wtedy jeszcze skrzydłowy - przeniósł się do klubu z Old Trafford z angielskiego Wigan Athletic za prawie 20 milionów funtów. - Bóg dał mi możliwość dołączenia do Manchesteru United. Nigdy nie zapomnę bramek, trofeów i wspaniałych fanów - przekazał w oświadczeniu. Valencia zdobył z klubem z czerwonej części Manchesteru dwa mistrzostwa Anglii, Puchar Anglii, dwa Pucharu Ligi Angielskiej oraz Ligę Europy. Na te sukcesy w Teatrze Marzeń zapracował przez dekadę (lata 2009-2019). Końcówkę kariery spędził w ekwadorskim LDU Quito oraz meksykańskim Querétaro FC. Dramat go nie pokonał Antonio Valencia datę 14 września 2010 roku zapamięta na zawsze. Nie będzie to jednak hucznie świętowany przez niego dzień. W meczu fazy grupowej Ligi Mistrzów pomiędzy Manchesterem United a Glasgow Rangers (0-0) złamał nogę w kostce, przez co wypadł z gry na wiele miesięcy. W 58. minucie Ekwadorczyk ruszył prawym skrzydłem w kierunku pola karnego zespołu ze Szkocji. Akcję - wybijając piłkę na aut - przerwał Kirk Broadfoot. Sytuacja jakich wiele w dosłownie każdym spotkaniu. Tutaj stał się jednak wielki dramat. Od razu było widać, że stało się coś niepokojącego - piłkarz natychmiast wskazał palcem na nogę, a rywale z Glasgow natychmiast wołali po pomoc medyczną. Sir Alex Ferguson po meczu przyznał, że szybko zdał sobie sprawę z powagi sytuacji. Diagnoza niestety nie była optymistyczna - złamanie nogi w kostce z przemieszczeniem, z samego rana był operowany w szpitalu. Stracił wiele miesięcy kariery, w sezonie 2010/2011 - zakończonym mistrzostwem Anglii - miał już nie wystąpić. Wrócił na boisko w niesamowicie szybkim tempie, bo w marcu 2011 roku. Nie dość, że miał udział w zdobyciu tytułu, to zagrał jeszcze w wyjściowym składzie w finale Ligi Mistrzów z Barceloną. Co prawda przegranym 1-3, lecz Valencia był zwycięzcą walki o powrót do gry. Pokazał charakter. Topowy asystent Ekwadorczyk z czasem został przemianowany ze skrzydłowego na obrońcę, jednak kilka pierwszych sezonów w Manchesterze United zagrał na tej pierwszej pozycji. W koszulce "Czerwonych Diabłów" wystąpił w 339 spotkaniach, w których strzelił 25 bramek i zanotował 62 asysty. Niezwykle udane dla niego były rozgrywki 2011/2012. W samej Premier League zapisał na swoim koncie aż 13 finalnych podań, co wystarczyło do zajęcia drugiego miejsca w lidze ex aequo z Juanem Matą (wtedy jeszcze piłkarzem Chelsea). Dwie asysty więcej uzbierał David Silva. Czasami Valencia był obiektem drwin ze strony kibiców, którzy wspominali o jego ograniczonym wachlarzu zagrań. Najczęściej kojarzono go z jednym dryblingiem oraz wypominano mu grę tylko prawą nogą. Idealnie pasował do koncepcji Fergusona. Legendarny szkocki menedżer potrafił wycisnąć z prawie wszystkich swoich piłkarzy nie 100 procent możliwości, a 200. Ekwadorczyk na boisku był pracusiem, prawdziwym twardzielem, a pewne braki w umiejętnościach nadrabiał zaangażowaniem. Zawsze miał nienaganną sylwetkę. Z roku na rok jego pozycja w zespole się umacniała. Legendarna "siódemka" i funkcja kapitana Koszulka z numerem 7 w Manchesterze United ma szczególne znaczenie. Legendarny numer na plecach nosili m.in. George Best, Bryan Robson, Eric Cantona, David Beckham oraz Cristiano Ronaldo, czyli najwięksi z największych. Valencia został obdarzony zaufaniem i dołączył do tego zaszczytnego grona, ale od po roku gry postanowił wrócić do numeru 25. Trenerzy "Czerwonych Diabłów" w ostatnich latach wybierali złych piłkarzy do gry z "siódemką". Angel Di Maria grał w drużynie z Old Trafford zaledwie rok, nieudany był także eksperyment z Memphisem Depayem czy Alexisem Sanchezem. Legendarny numer dla Valencii okazał się za ciężki, ale z kapitańską opaską czuł się o niebo lepiej. Sprawdził się jako kapitan "zastępczy", więc przejął rolę przywódcy po zakończeniu kariery przez Michaela Carricka. Obecnie z opaską na ramieniu biega Harry Maguire. Reprezentacja Gra w piłkę nożną nie kończy się tylko na karierze klubowej. Równie istotne są również występy w reprezentacji kraju. Valencia w barwach Ekwadoru wystąpił 98 razy i strzelił 11 bramek. Zadebiutował 28 kwietnia 2004 roku w zremisowanym meczu towarzyskim z Hondurasem (1-1). Miał wtedy 18 lat, 8 miesięcy oraz 24 dni. Były piłkarz Manchesteru United w 2006 roku wystąpił przeciwko reprezentacji Polski podczas finałów mistrzostw świata. Na stadionie w niemieckim Gelsenkirchen zwyciężyli Ekwadorczycy 2:0. Zagrał przez całe 90 minut. Teraz czas na nowy rozdział w jego życiu. Musi odnaleźć się poza boiskiem. - Nie sądziłem, że ten moment przyjdzie tak wcześnie, ale moje ciało poprosiło mnie o podjęcie takiej decyzji. Jako 14-letnie dziecko opuściłem moją rodzinę, moją wioskę. Tęskniłem, ale podróżowałem z nadzieją. Kilka lat później przyjechałem do Europy. Grałem w Hiszpanii, później przyszedł czas na mój drugi dom: Anglię. Chcę podziękować wszystkim, którzy byli częścią mojej kariery i mojego życia - napisał w oświadczeniu. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź