Co zaszło w Waszym zespole, że z Janosików, która odbierała punkty silnym, a "oddawała" je słabszym, stałyście się drużyną, która "grabi" wszystkich po równo? Sama zastanawiam się nad tym, co się stało. Rozmawialiśmy o tym wcześniej, dlaczego wygrywałyśmy z lepszymi drużynami, a z tymi teoretycznie słabszymi traciłyśmy punkty. Na pewno problem był trochę w podejściu meczów. Teraz staramy się do każdego rywala podchodzić tak samo. Kluczowa jest, moim zdaniem, nasza organizacja gry w defensywie. I nie mówię tylko o postawie linii obrony, ale o postawie całego zespołu, bo wszystkie bronimy i wszystkie atakujemy. W tym sezonie tracimy mniej bramek, a wykorzystujemy więcej sytuacji, które stwarzałyśmy sobie już wcześniej. Plusem na pewno jest też to, że nasze nowe zawodniczki dobrze wkomponowały się w zespół. I to jak widać przynosi efekty. No właśnie, przed sezonem odeszły dwie czołowe zawodniczki, Natalia Sitarz i Natalia Wróbel, ale mimo to nie widać uszczerbku w grze Jagiellonek. Czyja to zasługa? Przed sezonem odeszły dwa ważne ogniwa naszej drużyny. Obie Natalie stanowiły o sile, szczególnie naszej ofensywy. Tutaj była duża rola trenera, żeby to przeorganizować tak, żeby jak najmniejsze ubytki powstały w drużynie. Oczywiście te nowe dziewczyny też stają na wysokości zadania w każdym meczu i widać, że starają się i pracują. I mam nadzieję, że tę tendencję uda się utrzymać. Czytaj także: Robert Lewandowski wyróżniony na gali "France Football" A jak na Waszą postawę wpłynęła fuzja z Prądniczanką? Wydaje mi się, że minęło za mało czasu, żeby można było to ocenić. Na pewno dużym plusem jest fakt, że zawodniczki, które grają mniej, mają szansę zagrania meczów w drugim zespole. To druga liga, ale zachowują rytm meczowy i potem pozytywnie odbija się to na ich przygotowaniu i podejściu do meczów. Inaczej się trenuje, a inaczej się gra. Na efekt tego połączenia będzie trzeba jeszcze poczekać, ale jestem przekonana, że to była dobra decyzja. Jesteście na drugiej pozycji w tabeli Ekstraligi. To zmienia Wasze przedsezonowe założenia? Przystępując do tego sezonu standardowo chciałyśmy ugrać najwięcej, jak się da. Czy teraz się co zmieniło? Tak! Jak zawsze, apetyt rośnie w miarę jedzenie. Widząc nas na drugiej pozycji w tabeli Ekstraligi, z dorobkiem 18 punktów po siedmiu kolejkach, chciałabym zdobyć medal. Zawsze chciałam go zdobyć, a nigdy mi się to z UJ-em nie udało. I głęboko wierzę w to, że nadszedł ten moment, że po ten wymarzony medal sięgnęły. Jak nastroje przed pojedynkiem z liderkami z TME SMS Łódź? Nastroje są bojowe, choć na razie musimy odpocząć. Przyznam szczerze, że mecz z Pogonią Tczew kosztował nas bardzo dużo zdrowia, czego się zupełne nie spodziewałam. Wydawało się, że z beniaminkiem będzie łatwo i przyjemnie, a zupełnie tak nie było. Dlatego teraz trochę odpoczniemy, ale potem przygotowujemy się do starcia z mistrzyniami.