Zawieszone rozgrywki, brak możliwości wspólnych treningów, ograniczenia w życiu publicznym - koronawirus negatywnie wpływa na psychikę piłkarzy. Ankieta FIFPro - przeprowadzona między 22 marca a 14 kwietnia na grupie 1602 graczy z 16 krajów - pokazała, że od początku wprowadzenia obostrzeń wynikających z walki z pandemią podwoiła się liczba piłkarzy i zawodniczek, które obserwują u siebie objawy związane z depresją. U kobiet ten odsetek jest większy i wyniósł 22, a u mężczyzn - 13. Podobna ankieta przeprowadzona w styczniu i lutym dała rezultaty na poziomie, odpowiednio, 11 i sześciu procent. Z kolei symptomy "ogólnego niepokoju" zauważyło u siebie 18 proc. piłkarek i 16 proc. piłkarzy. Zdaniem współpracującego z FIFPro doktora Vincenta Gouttebarge'a, mimo stosunkowo niewielkiej próby badanych, wyniki można uznać za znaczące. "Teraz wykorzystaliśmy te same narzędzia badawcze, co w grudniu i styczniu, więc wyniki można uznać za wiarygodne" - przyznał Gouttebarge. Psychologowie, którzy badali kondycję mentalną piłkarzy przez ostatnie tygodnie zauważyli, że oderwani od boiska, treningów, całej sportowej i nie tylko otoczki, często dla nich bardzo wygodnej, zaczęli być bardziej nerwowi, zagubieni, z trudem odnajdowali się w odmiennej rzeczywistości nie tylko zawodowej, ale i społecznej. "Wcześniej żyli niczym w bańce, nieco oderwani od rzeczywistości. Teraz są zagubieni, bo nie sądzili, że okres +zamrożenia+ sportu będzie trwał tak długo. Mówi się, że lenistwo jest matką wszystkich wad. I teraz właśnie piłkarze, czy ogólnie sportowcy, znaleźli się właśnie w takiej sytuacji. Stąd mogą się brać ucieczki w gry komputerowe, hazard, alkohol czy seks" - powiedział agencji prasowej AFP Philippe Godin, psycholog sportowy z uniwersytetu w belgijskim Leuven. Z kolei uznawany za jednego z najlepszych piłkarzy w historii Cristiano Ronaldo w wypowiedzi dla portugalskiej agencji prasowej Lusa podkreślił, że "brak możliwości realizacji pasji zawsze uwstecznia". Podobnie uważa niedawny zawodnik Manchesteru City, a obecnie Anderlechtu Bruksela Vincent Kompany. "Jesteśmy w próżni" - stwierdził były reprezentant Belgii. Jego obecny klub wznowił zajęcia "dla chętnych", mimo niepewności, czy i ewentualnie kiedy rozgrywki zostaną wznowione. "Chodziło głównie o to, by zawodnicy znowu poczuli się jak drużyna, by przypomnieli sobie atmosferę treningu. To bardziej potrzebne jest ich głowom niż organizmom" - podkreślił rzecznik prasowy najbardziej utytułowanego belgijskiego klubu David Steegen. Według doktora Michaela Bennetta, największym zagrożeniem dla sportowców jest brak jasnych celów i perspektyw. "Życie piłkarza płynęło wcześniej utartym szlakiem, a jego kulminacją był weekend, kiedy rozgrywał mecz. Pierwszy tydzień, może dwa epidemii było niczym błogosławieństwo, czasem odpoczynku i nacieszenia się domem czy rodziną. Im dłużej trwa stan bezczynności, tym trudniej sobie z nim radzić" - powiedział BBC psycholog współpracujący z angielskimi piłkarzami. I dodał: "Niektórzy też znaleźli się w trudnej sytuacji finansowej po tym, jak rzucili się w wir internetowych zakupów, by w ten sposób radzić sobie z nudą. Innych z kolei o ból głowy przyprawiają potencjalne przyszłe kłopoty, bo nie wiedzą, jak kryzys wpłynie na ich zarobki i czy będą mogli żyć na poziomie, do którego są przyzwyczajeni". Te ostatnie obawy najbardziej dają się we znaki zawodnikom i zawodniczkom z wyższych lig, których sportowa, a co za tym idzie i finansowa przyszłość może być bardziej zagrożona. Godin porównał obecną sytuację wszystkich piłkarzy do tej, w jakiej znajdują się zawodnicy kończący sportową karierę. "Przez lata mają tylko jedno zainteresowanie, skupieni są na jednym celu - żyją wyłącznie futbolem. Nagle muszą się zmierzyć z +życiem po życiu+, do którego często są kompletnie nieprzygotowani. Ci z drugiego szeregu, często mniej utalentowani, a co za tym idzie słabsi, więc i mniej zamożni łatwiej odnajdują się w społeczeństwie, także dlatego, że często wcześniej studiują czy pracują" - zauważył belgijski psycholog. Z kolei sekretarz generalny FIFPro Jonas Baer-Hoffmann wspomniał, że wznowienie treningów czy stopniowy powrót do rywalizacji także nie musi oznaczać leku na całe zło. "Wszystko zależy od tego, czy zawodnicy będą się czuć bezpiecznie. Bo jeśli będą się bać zakażenia koronawirusem, to powrót do zajęć w klubie wcale nie musi się przełożyć na poprawę ich kondycji psychicznej" - podsumował Baer-Hoffmann. 12 marca odbyło się sześć z zaplanowanych na ten dzień ośmiu meczów 1/8 finału Ligi Europy. Później świat futbolu zamarł z powodu koronawirusa; praktycznie wszystkie rozgrywki zostały wstrzymane bądź przerwane. Na razie nie wiadomo, kiedy będą mogły być wznowione, choć w niektórych krajach, jak Niemcy, Austria czy Czechy zespoły powoli wracają do treningów, na razie nie w całości, lecz w mniejszych grupach. pp/ co/