W ponad 700-stronicowym raporcie ujawniono, że było co najmniej 692 wykorzystywanych dzieci przez 240 podejrzanych. Większość przypadków miała miejsce w latach 1970-2005. Afera pedofilska w brytyjskiej piłce nożnej wybuchła w połowie listopada 2016 roku, gdy były zawodnik klubu Crewe Alexandria, 43-letni wówczas Andy Woodward opowiedział dziennikowi "The Guardian" o swoich tragicznych przeżyciach z dzieciństwa. Po nim głos zabrało ponad dwudziestu byłych piłkarzy, którzy twierdzili, że w wieku chłopięcym byli gwałceni przez trenera lub osobę rekrutującą do klubu. Były bramkarz drużyn młodzieżowych klubu Charlton, Russell Davy, ujawnił dziennikowi "Daily Mirror", że jego list do angielskiej federacji z 1986 roku, w którym opisał, jak był wielokrotnie gwałcony przez byłego pracownika Chelsea zatrudnionego przez Charlton - nieżyjącego już Eddiego Heatha, pozostał bez odpowiedzi. "FA zbyt wolno wprowadzała odpowiednie środki ochrony dzieci. Niewystarczająco dbała też o to, aby inni zaangażowani w grę traktowali je poważnie" - napisał w opublikowanym w środę raporcie prowadzący śledztwo Clive Sheldon. Jego zdaniem FA popełniła "poważne błędy instytucjonalne, dla których nie ma usprawiedliwienia". Federacja dopiero w 2000 roku uruchomiła kompleksowy program ochrony dzieci, ale w praktyce wciąż popełniała błędy. Znamienny jest przypadek Barry'ego Bennella, którego jedną z ofiar był Woodward. W 1994 roku, gdy był skautem Manchesteru City, został po raz pierwszy aresztowany na Florydzie, a w 1995 skazany za zgwałcenie brytyjskiego chłopca podczas tournee w USA. W 1998 roku Bennell został skazany ponownie, już w Wielkiej Brytanii, a kiedy opuszczał więzienie w 2003 roku, FA wciąż nie zakazała mu pracy w futbolu. Znów aresztowano go w 2015 roku. Łącznie za molestowanie 22 chłopców skazywano go pięciokrotnie, a obecnie odbywa karę 34 lat pozbawienia wolności. Uważa się jednak, że ma na koncie ponad 100 ofiar. wkp/ krys/