Zmarłego we wtorek Andrzeja Iwana wspomina Werner Leśnik, czterokrotny mistrz Polski z Górnikiem Zabrze. Kiedy Iwan grał w Zabrzu mieszkali na tym samym osiedlu. Obaj spotkali się jednak znacznie wcześniej, jeszcze zanim Iwan trafił do Górnika, by trzykrotnie przyczynić się do zdobycia tytułu. "Ajwen" od razu zrobił na mnie duże wrażenie Paweł Czado: Kiedy się poznaliście? Werner Leśnik, piłkarz Górnika Zabrze w latach 1970-88, trafił do niego jako jako dziecko, w pierwszej drużynie od 1978 roku: - To było w 1976 roku, podczas zgrupowania reprezentacji juniorów. Z Górnika był jeszcze Joachim Hutka, pamiętam też Okońskiego. Przygotowywaliśmy się do wyjazdu na turniej do Duszanbe. Niestety, przyjechałem na tamto zgrupowanie z kontuzją stawu skokowego, dlatego do Duszanbe nie pojechałem. W trakcie zgrupowania poddałem się rehabilitacji, masażom, różnym zabiegom, ale kiedy tylko mogłem przyglądałem się jak trenują koledzy. "Ajwen" od razu zrobił na mnie duże wrażenie. Zresztą nie tylko na mnie. Przecież już dwa lata później pojechał na mistrzostwa świata do Argentyny jako 18-latek [zagrał tam w dwóch meczach, z Tunezją, w trakcie którego debiutował w reprezentacji oraz z Meksykiem, przyp. aut.]. CZYTAJ TAKŻE: Antoni Piechniczek o Andrzeju Iwanie: "Jako piłkarz miał wszystko" Zanim zagraliście w jednej drużynie, graliście przeciw sobie? - Pamiętam jak przyjechał z Wisłą do Zabrza na ligowy mecz w 1979, Górnik akurat wrócił do ekstraklasy po spadku. Grał w ataku z Kazimierzem Kmiecikiem i Michałem Wróblem. Nie grałem na niego, kiedy wszedłem na boisku zajmowałem się bardziej Kmiecikiem, "Ajwen" był bardziej na skrzydle. Górnik wygrał wtedy 2-0, ale Wisła miała wówczas naprawdę silną pakę. Młodość, którą reprezentował Iwan, mieszała się tam z doświadczeniem. Iwan dołączył do Górnika w 1985 roku. - Bardzo się ucieszyłem kiedy o tym się dowiedziałem, bo wiedziałem jakim jest piłkarzem. Wiedziałem, że to dla nas wzmocnienie i oczywiście to się potwierdziło. Był świetnym zawodnikiem, nie tylko znakomicie grał i strzelał piękne gole. Mnie w pamięci utkwiła akcja z meczu Anderlechtem w Brukseli. U nich Lozano, Enzo Scifo... Jakbyśmy nie wierzyli w siebie, broniliśmy się, a w pewnym momencie "Ajwen" nagle rozpędził się i z 30 metrów oddał piękny strzał. Choć piłka minęła poprzeczkę, właśnie wtedy uwierzyliśmy, że nie musimy tylko się bronić. CZYTAJ TAKŻE: Niemiecki klub pożegnał Andrzeja Iwana. Przypomniał jedną jego chwilę Pamiętam też jego piękną bramkę z Olympiakosem Pireus. Uderzył lekko, ale tak precyzyjnie, że zaskoczył wszystkich. Był świetnym piłkarzem! Gdybym miał określić jego styl jednym słowem, powiedziałbym, że był "swobodny". Grał na wysokich obrotach, ale po nim nie było widać wysiłku. Robił wszystko z lekkością. Werner Leśnik: "Wierzyłem, że spotkamy się na gali z okazji 75-lecia Górnika" A jakim był człowiekiem? - Był bardzo kontaktowy, koleżeński, zawsze mogłem na niego liczyć. Mieszkaliśmy zresztą na jednym osiedlu Kopernika, niedaleko siebie. Mieszkali tam też Jasiu Urban i Rysiek Cyroń. Zresztą to "Ajwen" miał mi załatwić klub w Niemczech kiedy grał już w Bochum. Górnik jechał na turniej do Niemiec, Andrzej miał mnie przedstawić własnemu menedżerowi. Miałem szansę zagrać w Oldenburgu, tam wtedy występował Krzysztof Zając [były piłkarz GKS-u Katowice, przyp. aut.]. Trener Marcin Bochynek nie wziął mnie jednak do Niemiec, zostałem w Zabrzu. Wiem, że "Ajwen" był wtedy rozczarowany moją nieobecnością, kontakt wtedy się urwał. Po latach dostałem telefon od jego syna Bartka, rozmawialiśmy kilka razy. Ucieszył się, że mnie słyszy. Mogliśmy się spotkać w Zabrzu z okazji 70-lecia klubu, ale nie dojechałem. Liczyłem więc, że spotkamy się z okazji 75-lecia Górnika, w 2023 roku, ale nie będzie to nam już dane... Jego śmierć przyjmuję z ogromnym smutkiem. rozmawiał: Paweł Czado