- Jestem szczęśliwy, że znów czuję się piłkarzem - mówi Andre Onana, bramkarz, który został na 9 miesięcy zawieszony za wpadkę na kontroli antydopingowej. Golkiper udzielił obszernego wywiadu hiszpańskiej gazecie "Marca". Onana to zawodnik Ajaxu Amsterdam, który szkolił się FC Barcelonie. W zeszłym roku wpadł na kontroli antydopingowej. Bramkarz cały czas utrzymuje, że zakazana substancja znalazła się w jego organizmie przez pomyłkę. - Zamierzałem zażyć lekarstwo, które zostało mi przepisane, czyli Litacol. Ale moja żona miała w domu podobne pastylki, które zażywała po porodzie - Lasimac. Zażywa się je w sytuacji nagromadzenia płynów w organizmie. Nieświadomie wziąłem tę pastylkę. Kiedy później na zgrupowaniu reprezentacji Kamerunu, dostałem informację o pozytywnym wyniku kontroli antydopingowej, przekonywałem lekarza, że się pomylił - wspomina. Jak twierdzi, to żona pokojarzyła fakty jako pierwsza. - Kiedy lekarz mi powiedział, że wykryta substancja to Furosemid, zapytałem, co to takiego. Dopiero moja żona stwierdziła: Andre, to zawierają te tabletki, które przepisał mi lekarz! Andre Onana. Zatrudnił armię ludzi, by utrzymać formę Początkowo Onana dostał rok dyskwalifikacji, ale ostatecznie karę skrócono do 9 miesięćy. - UEFA uznała ostatecznie, że to był z mojej strony niezamierzony błąd, że to nie jest środek, który poprawiałby czyjąś formę. Ale takie błędy podlegają karze - przyznał golkiper. Dziennikarz prowadzący wywiad zapytał, czy Onana uważa, że nie jest dopingowiczem, choć tamta kontrola wykazała obecność zakazanych substancji. - Tak dokładnie jest. Byłem wtedy w najlepszym momencie kariery, byłem jednym z najlepszych bramkarzy świata. Dlaczego miałbym sztucznie jeszcze poprawiać swoje wyniki? Żeby zostać najlepszym na planecie? - pytał retorycznie zawodnik. <a href="https://sport.interia.pl/top-5-liga-mistrzow?utm_source=lmteksty&utm_medium=lmteksty&utm_campaign=lmteksty" target="_blank">Zobacz TOP 5 bramek i interwencji z Ligi Mistrzów - sprawdź teraz!</a> Onana relacjonował, jak wyglądał ten 9-miesięczny okres bez treningów z drużyną i bez gry. - Musiałem przeżyć, a także trenować na własną rękę - przyznaje. - Musiałem też zatrudnić aż 17 osób, żeby pomogły mi na nowo stać się takim bramkarzem, jakim byłem: trenera przygotowania fizycznego, trenera bramkarzy, psychologa. Nie było łatwo, ale dzięki Bogu i dzięki nim - udało się - podkreśla. Andre Onana. "Ponowne narodziny" Teraz bramkarz wyznaje: - To niewiarygodne, jak jedna mała pastylka może zrujnować człowiekowi życie, karierę, zabrudzić wizerunek. Psychicznie jest ciężko to znieść. Zastanawiałem się, jak powiem o tym wszystkim rodzicom. Skoro nigdy nawet nie piłem, ani nie paliłem, a teraz miałbym się dopingować? Popełniłem błąd, po ludzku. W listopadzie Onana dostał szansę powrotu do reprezentacji Kamerunu. - Powrót do gry był jak ponowne narodziny - wyznaje. - W Kamerunie wspierano mnie od pierwszej minuty. Nie liczyłem na grę od razu powrocie. Ale trener powiedział do mnie: Andre, jesteś moim wojownikiem - podkreśla. JK