26-letni zawodnik miał kapitalny poprzedni sezon. W Anderlechcie strzelił we wszystkich rozgrywkach aż 30 goli i spekulowano o możliwym wielkim transferze. Teraz ma kompletny regres. W tym cyklu udało mu się zdobyć zaledwie trzy bramki. W ostatnią niedzielę w meczu ligowym z Charleroi ciągu kilku minut dostał dwie żółte kartki i po próbie oszukania sędziego wyleciał z boiska. Mocno zdenerwowany głową zaatakował... drzwi. Kilka miesięcy temu dwa razy pokazał środkowy palec. Najpierw fotoreporterowi, a potem kibicom. Plotkowało się także, że nie podał ręki koledze. Po połowie poprzedniego sezonu nie pojawił się także na ważnej gali piłkarskiej w Belgii, gdzie był jednym z nominowanych do tytułu najlepszego zawodnika ligi w 2016 roku. Dużo o tych wszystkich wydarzeniach pisało się w polskich oraz belgijskich mediach. Sam Teodorczyk znany jest z niechęci do kontaktów z dziennikarzami i wypowiada się publicznie bardzo rzadko. Umówienie się z nim na rozmowę graniczy z cudem. Teraz jednak odniósł się dom ostatnich doniesień za pomocą Facebooka. "Czytam w ostatnim czasie sporo nieprawdziwych lub ubarwionych informacji na swój temat (...)_Do teraz bardziej ignorowałem takie nieprawdziwe informacje, jakie pojawiały się w artykułach, ale czas Wam wyjaśnić kilka kwestii - bo to, że teraz mam słabszy moment na boisku nie znaczy, że ktoś może to bezkarnie wykorzystywać. Moim błędem było to, że bardzo długo nie reagowałem" - napisał Teodorczyk. Piłkarz zaprzeczył, że ma zły kontakt z kolegami z zespołu i odniósł się także do nieobecności na gali. "Informację o tym, że powinienem się na niej pojawić i mam zaproszenie dostałem w momencie, gdy przyleciałem do Polski i miałem już zaciągnięte inne zobowiązania" - skomentował 26-latek. Jednocześnie przeprosił za pokazanie środkowego palca i przyznał, że nie jest dumny ze swojego zachowania. Dodał także, że po ostatnim meczu jego "głowa jest cała, a on czuje, że niedługo strzeli nią jakiegoś gola". Zobacz wyniki, terminarz i tabelę ligi belgijskiej