Owszem, zespół z Tahiti przegrał 1-4 pierwszy mecz z gospodarzami, Al-Jazirą z Abu Dhabi w Emiratach Arabskich, ale wielu obserwatorów spodziewało się wyższej klęski. Wszak mamy do czynienia z amatorami, którzy na Tahiti trenują i grają w piłkę po pracy, a na dodatek pięciu ważnych graczy AS Pirae zachorowało na COVID-19 i nie mogło polecieć do Abu Dhabi, w podróż przez pół globu. Nowozelandzka drużyna Auckland City FC wycofała się właśnie z powodu koronawirusa i środków kwarantanny wymaganych przez rząd Nowej Zelandii. Piłkarze tego zespołu musieli również zrezygnować z poprzedniej edycji KMŚ z powodu ograniczeń związanych z COVID-19 w ich kraju. AS Pirae jakoś sobie z wyzwaniem poradziło. Klubowe mistrzostwa świata. Wkraczają Chelsea i Palmeiras W Klubowych Mistrzostwach Świata reprezentowany jest każdy kontynent, ale w wypadku Oceanii tylko dwukrotnie zdarzyło się, aby z jej ramienia grała drużyna z innego kraju niż Nowa Zelandia czy wcześniej Australia. W 2019 była to ekipa Hienghène Sport z Nowej Kaledonii, a w 2010 roku natomiast zagrał papuaski zespół Hekari United. Teraz pierwszy raz mieliśmy ekipę z Tahiti w Polinezji Francuskiej. Przegrała ona z Al-Jazirą 1-4, aczkolwiek trzeba dodać, że dwa gole arabskim piłkarzom nie zostały uznane. Tahitańczycy byli szczęśliwi, gdy zaraz po wznowieniu gry w drugiej połowie, gdy przegrywali 0-3, udało im się wbić honorowego gola. Jego autorem był Marokańczyk Mohammed Rabii z... Al-Jaziry, jako że trafienie okazało się samobójcze. Starcie obu ekip było rundą wstępną Klubowych Mistrzostw Świata. Teraz Al-Jazira startująca w turnieju jako gospodarz zmierzy się z reprezentantem Azji, saudyjską ekipą Al-Hilal, w który grają np. reprezentanci Kolumbii Gustavo Cuellar czy Peru Andre Carrillo. Zwycięzca w tej parze zagra dalej z Chelsea Londyn. W drugiej części drabinki egipski Al-Ahly walczyć będzie z meksykańskim CF Monterrey, a zwycięzca trafi na Palmeiras.Mecze pierwszej rundy - 5 i 6 lutego, a półfinały z udziałem Chelsea i Palmeiras - 8 i 9 lutego. Finał 12 lutego.