Leo Messi usiadł na ławce rezerwowych wraz ze swoim byłym partnerem z ataku FC Barcelona - Luisem Suarezem, ale żaden z nich nie został wprowadzony na plac gry. Od spotkania towarzyskiego Interu Miami z saudyjskim Al-Nassr w Rijadzie, przegranym przez amerykański zespół 0:6, w którym Argentyńczyk pojawił się tylko na kilka minut pod koniec meczu, spekuluje się, że zmaga się on z urazem ścięgna podkolanowego. Około 40 tysięcy fanów przybyło na stadion w Hongkongu na sobotni trening, skandując "Messi! Messi! Messi!" i trzymając w górze kopie koszulki z numerem 10, gdy Argentyńczyk oraz współwłaściciel klubu David Beckham rozmawiali z miejscowymi dziećmi. Leo Messi wygwizdany przez fanów w Hongkongu Mieszkańcy Hongkongu w ciągu godziny wykupili bilety na spotkanie ich zespołu z Interem Miami, gdy udostępniono je do sprzedaży w grudniu. Jakże wielki było więc ich rozgoryczenie wynikające z faktu, że Leo Messi ostatecznie nie pojawił się na murawie. Fani domagali się wejścia ośmiokrotnego zdobywcy Złotej Piłki głośnym skandowaniem jego nazwiska, które narastało wraz z biegiem czasu. Kiedy jednak pod koniec drugiej połowy stało się jasne, że Leo Messi nie wejdzie na boisko, z trybun rozległy się gwizdy i buczenie. Kibice będą teraz wyczekiwać występu Argentyńczyka także w Tokio, gdzie Inter Miami w środę zmierzy się z mistrzem J.League - Vissel Kobe w ramach przedsezonowego tournee. FC Barcelona. Robert Lewandowski strzelił gola i się zaczęło. Media ogłaszają w sprawie Polaka